Przejdź do głównej zawartości

Piaskowy glutek

Zapewne potraficie już zrobić klasycznego gluta, bo przecież trzeba zaczynać od podstaw ;-). Jeżeli nie, sprawdźcie jak sprawić, żeby Wasz glut był idealny.

Teraz przyszła pora na jego urozmaicenie. Było już z pampersem. Tym razem w ruch poszedł piasek.

W związku z tym, że wakacyjnie udzielała się u nas kumpela Starszego, największa znana mi glutomaniaczka (na marginesie, dzięki niej wiem już, że wcale nam amerykański płynny krochmal do glutowania nie jest potrzebny, ale o tym innym razem), akcja glutowa wyszła spontanicznie. Młodszy był u babci. Z. u nas z wizytą miała dotrzymywać Starszemu towarzystwa w zabawie. A ja miałam dorośle usiąść w spokoju do pracy, nie martwiąc się, że za chwilę do gabinetu wpadnie mi Starszy, marudząc, że nie wie, co ze sobą począć.

Taaaa. Wpadali oboje, trując, że mam im wymyślić jakieś zajęcie. Wydaje mi się, że to od początku było utajone dążenie do tego, żebym wywlokła cały glutowy kram. Co było robić. Wywlokłam. A dla urozmaicenia dostali piasek.

Zostało mi go sporo z zakupu na piaskolinę. Bo ta od zrobienia trzyma się świetnie, więc nie muszę robić nowej.

Piaskowego gluta robi się identycznie, jak wersję klasyczną, czyli:
- 1 butelka uniwersalnego kleju w płynie (np. Colorino Kids) 500 g
- woda zimna
- 1 łyżeczka boraksu
- 1 szklanka gorącej wody
- barwniki
oraz
- 1 szklanka drobnego piasku (ja mam w zapasach taki akwariowy, najdrobniejszy dostępny na rynku)

Rozrobić klej z wodą i barwnikiem, jak do gluta klasycznego, ale przed dodaniem rozrobionego boraksu wsypać szklankę piasku. Wymieszać. Tak, piasek z pewnością osiądzie na dnie. Dodawać stopniowo boraks do uzyskania pożądanej konsystencji (wskazówki w przepisie na perfekcyjnego gluta. Zagniatać porządnie.
Powstała masa jest, po pierwsze, wyraźnie ciężka, po drugie, zdecydowanie mniej kleista od wersji klasycznej.
Nieco dłużej trzyma formę.

Niestety, na tym się tego dnia nie skończyło i dzieciaki zaczęły glutować dalej. Już bez dodawania piasku...
A kiedy już z satysfakcją zakończyli mieszanie. Postanowili zacząć łączyć gluty ze sobą.
Było mieszanie kolorów. Ale też konsystencji i powiem Wam, że zmieszanie piaskowego gluta z klasycznym dało zaskakująco rozciągliwą mieszankę. A przy okazji w dotyku był rewelacyjny. Mój absolutny faworyt wśród glutów.
Ponieważ nie był lepki, łatwo dało się te nitki pozbierać potem z podłogi.
Mógł służyć za piłeczkę antystresową.
Albo rozciągać się pod wpływem grawitacji.
Dawał się naciągać, tworząc cienką membranę...
...albo zwinąć, jak sznurek. Absolutnie fantastyczny!

A więcej glutów/slime'ów znajdziecie na http://doit-testit.blogspot.com/2018/06/nasze-gluty.html

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Piankolina - chmurkolina

   Wyjątkowo szybka akcja zabawowa, gdy ma się potrzebę odrobiny spokoju od dzieci w szale przygotowań świątecznych. Albo jakichkolwiek innych. A dzieci odmawiają już współpracy w zakresie sprzątania ;-). Już jakiś czas temu zaopatrzyłam się w piankę do golenia. Nie, nie zużyłam mężowi, bo on używa żelu, a tutaj pianka jest wskazana... Zapas skrobi ziemniaczanej, z racji naszych różnych zabaw, posiadam nieco większy niż wskazywałby na to zdrowy rozsądek... Do tej zabawy potrzebne są, jak wynika z powyższego: - 1 opakowanie pianki do golenia - 1 kg skrobi ziemniaczanej - duży pojemnik, w którym da się te dwa produkty wymieszać Piankę wyciskamy do pojemnika. W całości. Wsypujemy skrobię ziemniaczaną i mieszamy. I, jak dla mnie, to jest ten najfajniejszy moment... Na anglojęzycznych blogach ta masa nazywana jest cloud dough , czyli chmurkowe ciasto . Po polsku funkcjonuje piankolina , pewnie od zastosowania pianki do golenia. Do mnie skojarzenie z chmurami przemawia ...

Maść z mniszka na ratunek

Lato, jakie by w tym roku nie było, ewidentnie zbliża się ku końcówce. Chłody pomału nadchodzą, a dla mnie niestety wiąże się to z problemami skórnymi. Niby nie są one jakieś wielkie, rzucające się w oczy, ale wkurzają mnie niemiłosiernie i jak dotąd regularne kremowanie rąk nic na nie nie pomagało. Gdy na dworze zaczyna być zimno wysusza mi się skóra dłoni do tego stopnia, że na palcu wskazującym zaczyna być chropowata i wygląda, jakbym wcale o siebie nie dbała, a przy paznokciach kciuków pęka i tworzą mi się bolesne ranki. Nie są one wielkie, ale wykonywaniu wszelkich czynności domowych zawsze towarzyszy dyskomfort. Ponieważ klasyczne środki jakoś mi nie pomagały (szczególnie, że wiele maści, nawet tych aptecznych za bazę ma alkohol), w tym roku postanowiłam się pobawić w zielarkę. Przyznam, że dopiero wtedy, gdy zaczęłam szukać przepisu na kremy/maści łagodzące na AZS dla Młodszego - po dokonaniu przykrego odkrycia, że trudno go czymkolwiek wysmarować, bo większość maści w pierw...

Jaja dinozaurów

Dzisiaj dużo zdjęć. Ale też, przede wszystkim, pomysł na przygotowanie dzieciom zajęcia na zaś. Od razu do zabawy się nie nadaje, a poleżeć może. Skamieniałe jaja dinozaurów są banalnie proste w przygotowaniu, a zapewniają rozrywkę na czas długi. Niestety trzeba zacząć od zdobycia małych figurek dinozaurów - lepiej mniejszych, niż większych, bo wtedy z jednej objętości mieszanki wychodzi więcej jaj. Ja troszkę się naszukałam, ale znalazłam bardzo fajny zestaw figurek Tomy z filmu "Dobry dinozaur". Są naprawdę maleńkie, ale bardzo estetyczne, z porządnego plastiku. Przydadzą nam się do jeszcze innych projektów i do zwykłej, codziennej zabawy. Co do "kamiennej" mieszanki. Składniki: - 2 szklanki mąki - 1 szklanka soli - 1 szklanka fusów po kawie - 1 szklanka wody (i jeszcze trochę pod ręką) Z kawą mam o tyle dobrze, że z mojego ekspresu wychodzą pastylki, które już nie za wiele wilgoci zawierają w sobie. Łatwo je więc bardziej wysuszyć i przechować do c...