Jestem w fazie porządkowania - odgruzowuję dom, sprzątam, odświeżam. I pomijając wyrzucanie z domu rzeczy niepotrzebnych, sprzątanie i odświeżanie wiąże się dla mnie nieodłącznie z kwestią zapachu. To temat drażliwy, zwłaszcza dla mojego nosa. Bo choć lubię, gdy wokół mnie pachnie posprzątaną świeżością, to z nadmiarem zapachów mam problem. Zwyczajnie boli mnie od nich głowa.
Nie znoszę więc wszelkich mocno pachnących środków czystości, a i tych mniej pachnących używam z umiarem. Nie cierpię, gdy zapachy - nawet znośne - ze sobą się mieszają. Nie toleruję żadnych wtykanych do kontaktu odświeżaczy, ani żadnych innych, których, pomijając intensywność, skład chemiczny budzi moje potężne wątpliwości.
Cóż więc robić. Testuję to, co mogę wyprodukować sama. Bo też nie wierzę w skuteczność każdego jednego pomysłu. Zresztą kilka już sprawdziłam - co też wkrótce opiszę - i na razie bez większego powodzenia.
Jak choćby dyfuzor z patyczkami. Wykonanie całkiem proste, a i odpowiednia buteleczka - tu: wazonik - na stanie.
Niby wystarczy tylko mieć:
- 0,25 szklanki oleju migdałowego albo z pestek moreli
- 15-25 kropli olejku eterycznego
- 2 łyżki wódki
Wszystko wymieszać. Przelać do butelki/wazonika z wąskim ujściem. Włożyć patyczki do dyfuzora i po kilku godzinach zapach powinien stać się wyczuwalny.
A tu kicha moi Państwo. Z premedytacją ulokowałam mój domowej roboty dyfuzor w WC, bo jest najmniejszym pomieszczeniem, żeby najłatwiej można było wyczuć zapach. I niestety nic z tego. Zapachu zero, choć przy pociąganiu nosem bezpośrednio z wazonika, był on wyczuwalny.
Trudno, szukam dalej.
Nie znoszę więc wszelkich mocno pachnących środków czystości, a i tych mniej pachnących używam z umiarem. Nie cierpię, gdy zapachy - nawet znośne - ze sobą się mieszają. Nie toleruję żadnych wtykanych do kontaktu odświeżaczy, ani żadnych innych, których, pomijając intensywność, skład chemiczny budzi moje potężne wątpliwości.
Cóż więc robić. Testuję to, co mogę wyprodukować sama. Bo też nie wierzę w skuteczność każdego jednego pomysłu. Zresztą kilka już sprawdziłam - co też wkrótce opiszę - i na razie bez większego powodzenia.
Jak choćby dyfuzor z patyczkami. Wykonanie całkiem proste, a i odpowiednia buteleczka - tu: wazonik - na stanie.
Niby wystarczy tylko mieć:
- 0,25 szklanki oleju migdałowego albo z pestek moreli
- 15-25 kropli olejku eterycznego
- 2 łyżki wódki
Wszystko wymieszać. Przelać do butelki/wazonika z wąskim ujściem. Włożyć patyczki do dyfuzora i po kilku godzinach zapach powinien stać się wyczuwalny.
A tu kicha moi Państwo. Z premedytacją ulokowałam mój domowej roboty dyfuzor w WC, bo jest najmniejszym pomieszczeniem, żeby najłatwiej można było wyczuć zapach. I niestety nic z tego. Zapachu zero, choć przy pociąganiu nosem bezpośrednio z wazonika, był on wyczuwalny.
Trudno, szukam dalej.
Komentarze
Prześlij komentarz