Przejdź do głównej zawartości

Sprytny suwak

Skończyły mi się woreczki do mrożonek. W nieskończoność zapominałam kupić. W końcu, jest, w Lidlu w alejce po drodze. Pakuję do wózka, płacę i do domu. No, żeby to szlag. Woreczki strunowe, z suwakiem, z opisu wielokrotnego użytku. Czułam w kościach, że to nie dla mnie, ale akurat sprawa była aktualna, więc nic mi nie pozostało. Oczywiście czegoś, co jest półpłynne, zapas sosu warzywnego to był chyba, czysto do woreczka zapakować się nie dało. Musiałabym mieć trzecią rękę, ale nie jestem efektem eksperymentów genetycznych. Zwykły woreczek do mrożonek wywijam sobie zwykle na jakąś miskę i chochelką wlewam. Tu się nie dało, bo "struna" taki manewr uniemożliwiała. Próby wlewania, trzymając jedną ręką, bądź co bądź, miękki woreczek, skończyły się nadprogramowym sprzątaniem...

Woreczki z sosem trafiły do zamrażarki. Pomroziłam kilka innych rzeczy, niekoniecznie tego samego dnia i przyszedł czas na sukcesywne spożywanie zawartości woreczków... Pierogi bez problemu z nich wydobyłam, ale mrożone były luzem i potem wpakowałam je do woreczków. Ale sos, litości. Znów wszystko upaprane. Ale to pół biedy. Co dalej z pustym woreczkiem? Są wielokrotnego użytku, ponoć, jeden z producentów pisze, żeby myć w zmywarce - ta myśl przyszła mi do głowy także. Pojawia się jednak małe "ale"...

Zanim do niego wrócę, wspomnę, że po powyższych przebojach w lokalnej grupie na fb zadałam pytanie, gdzie mogę jeszcze dostać "normalne" woreczki do mrożonek, bo wszędzie w oczy właziły mi te z suwakiem. Uzyskałam wprawdzie pomoc, niemniej jednak były pytania, co za różnica, czy z suwakiem, czy zwykły. A poza tym, te z suwakiem wielokrotnego użytku, więc bardziej eko, mniej śmieci itp., itd. Ja, że owszem, staram się dbać o środowisko, jest to bliskie memu sercu itp., itd. Tylko jedna osoba dostrzegła to, co ja... Przecież to niehigieniczne.

Tutaj wracamy do "ale". Mam niestety tak daleko rozwiniętą wyobraźnię, że uwzględniam możliwość, iż pod ten suwaczek jednak ociupinki jedzenia się przedostaną. Jedzenia rozmrożonego zamrażać nie wolno. Ewentualnie po odpowiedniej obróbce termicznej. Ten woreczek niby można umyć w zmywarce, ale jak go tam na tyle skutecznie umieścić, żeby na 100% pod suwaczkiem umyło. Każdemu na pewno zdarza się niedomyte naczynie ze zmywarki, a taki przypadek? Temperatura w zmywarce nie wystarczy, żeby rozprawić się choćby z jadem kiełbasianym (zależnie od typu potrzeba ok. 100°C i więcej, najlepiej przez kilka godzin, a w zmywarce 65°C max.). Nie jestem obsesyjną higienistką, w domowych warunkach hołduję zasadzie 5 sekund na podłodze (wiem, że to mit). Jednak wizja jadu kiełbasianego, salmonelli i innych smaczności to dla mnie za wiele.

Na marginesie, woreczek po wyjściu ze zmywarki wygląda jak zużyta prezerwatywa.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Doświadczenie na misiach

Trochę nieogarnięta ostatnio jestem. Nie moja wina to tym razem, raczej mojego leczenia. Nie mam niestety na to wpływu. Akceptuję stan, jaki jest, żeby się nie frustrować.  Nie zmienia to faktu, że coś tam, choćby ze Starszym działamy.  Robiliście kiedyś doświadczenia na zwierzętach? Wyrywanie nóżek muchom? Słaby żart. Też nie robiłam. Ale są takie zwierzątka domowe, które się świetnie do jednego eksperymentu nadają. Misie-gumisie, Haribo, czy jak je tam sobie nazywacie, a akurat macie pod ręką. Zwłaszcza wtedy, gdy zapowiada się, że jednak się zmarnują, bo nikt już nie chce sięgać do otwartej paczki... Jak tam Wasza wiedza przyrodnicza? Co się stanie, gdy umieścimy po misiu w różnych roztworach? Czy miś w czystej wodzie się rozpuści? Spróbujmy. Przygotujcie 6 pojemników plastikowych/szklanych, co tam macie pod ręką, i do pierwszego wlejcie pół kubka mleka, do drugiego octu, do pozostałych 4 wlejcie po pół kubka wody. W jednym niech woda pozostanie bez dodatków. Do 3 k...

Piankolina - chmurkolina

   Wyjątkowo szybka akcja zabawowa, gdy ma się potrzebę odrobiny spokoju od dzieci w szale przygotowań świątecznych. Albo jakichkolwiek innych. A dzieci odmawiają już współpracy w zakresie sprzątania ;-). Już jakiś czas temu zaopatrzyłam się w piankę do golenia. Nie, nie zużyłam mężowi, bo on używa żelu, a tutaj pianka jest wskazana... Zapas skrobi ziemniaczanej, z racji naszych różnych zabaw, posiadam nieco większy niż wskazywałby na to zdrowy rozsądek... Do tej zabawy potrzebne są, jak wynika z powyższego: - 1 opakowanie pianki do golenia - 1 kg skrobi ziemniaczanej - duży pojemnik, w którym da się te dwa produkty wymieszać Piankę wyciskamy do pojemnika. W całości. Wsypujemy skrobię ziemniaczaną i mieszamy. I, jak dla mnie, to jest ten najfajniejszy moment... Na anglojęzycznych blogach ta masa nazywana jest cloud dough , czyli chmurkowe ciasto . Po polsku funkcjonuje piankolina , pewnie od zastosowania pianki do golenia. Do mnie skojarzenie z chmurami przemawia ...

Maść z mniszka na ratunek

Lato, jakie by w tym roku nie było, ewidentnie zbliża się ku końcówce. Chłody pomału nadchodzą, a dla mnie niestety wiąże się to z problemami skórnymi. Niby nie są one jakieś wielkie, rzucające się w oczy, ale wkurzają mnie niemiłosiernie i jak dotąd regularne kremowanie rąk nic na nie nie pomagało. Gdy na dworze zaczyna być zimno wysusza mi się skóra dłoni do tego stopnia, że na palcu wskazującym zaczyna być chropowata i wygląda, jakbym wcale o siebie nie dbała, a przy paznokciach kciuków pęka i tworzą mi się bolesne ranki. Nie są one wielkie, ale wykonywaniu wszelkich czynności domowych zawsze towarzyszy dyskomfort. Ponieważ klasyczne środki jakoś mi nie pomagały (szczególnie, że wiele maści, nawet tych aptecznych za bazę ma alkohol), w tym roku postanowiłam się pobawić w zielarkę. Przyznam, że dopiero wtedy, gdy zaczęłam szukać przepisu na kremy/maści łagodzące na AZS dla Młodszego - po dokonaniu przykrego odkrycia, że trudno go czymkolwiek wysmarować, bo większość maści w pierw...