Przejdź do głównej zawartości

Jaja dinozaurów

Dzisiaj dużo zdjęć. Ale też, przede wszystkim, pomysł na przygotowanie dzieciom zajęcia na zaś. Od razu do zabawy się nie nadaje, a poleżeć może.
Skamieniałe jaja dinozaurów są banalnie proste w przygotowaniu, a zapewniają rozrywkę na czas długi. Niestety trzeba zacząć od zdobycia małych figurek dinozaurów - lepiej mniejszych, niż większych, bo wtedy z jednej objętości mieszanki wychodzi więcej jaj. Ja troszkę się naszukałam, ale znalazłam bardzo fajny zestaw figurek Tomy z filmu "Dobry dinozaur".
Są naprawdę maleńkie, ale bardzo estetyczne, z porządnego plastiku. Przydadzą nam się do jeszcze innych projektów i do zwykłej, codziennej zabawy.

Co do "kamiennej" mieszanki.
Składniki:
- 2 szklanki mąki
- 1 szklanka soli
- 1 szklanka fusów po kawie
- 1 szklanka wody (i jeszcze trochę pod ręką)

Z kawą mam o tyle dobrze, że z mojego ekspresu wychodzą pastylki, które już nie za wiele wilgoci zawierają w sobie. Łatwo je więc bardziej wysuszyć i przechować do czasu uzbierania całej szklanki. Jeśli pijecie kawę "po turecku" to gorzej, bo są mokre i mogą spleśnieć.
Suche składniki wsypać do miski, wymieszać i zagniatając, stopniowo dodawać wodę. W moim przypadku tej wody poszło więcej. Ostateczna konsystencja ma być zbliżona do masy solnej (bo tym to właśnie jest), czyli twardawa, choć nadal w miarę elastyczna - nie kleista.

Gdy masa będzie gotowa, po kawałku formować z niej połówki jaj - nie muszą być eleganckie, w końcu to skamieliny! W połówce umieszczać po dinozaurze i zamykać drugą "połówką".
Wiedząc już, jak trudno je później ze środka wydobyć, nie polecam zbyt szczelnego oblepiania masą samego dinozaura. Nie utykajcie jej wokół niego w każdy kącik. Zamknijcie go tak z grubsza, byle się połówki nie rozdzielały.
Z podanej porcji masy wyszło mi 7 jaj, zawierających ok. 3 cm dinozaury w środku - im większe dinozaury, tym mniej jaj, chyba, że zrobicie więcej masy.

Podobno można je suszyć w piekarniku, jak zwykłą masę solną. Jednak nie pokusiłam się o to, z uwagi na plastikową zawartość. Wolałam nie ryzykować, że jednak źle to zniosą. Zostawiłam po prostu na kilka dni do wyschnięcia - świetnie nadają się do tego wytłoczki do klasycznych jajek.
Stwardnieć powinny już po 3-4 dniach, te czekały jednak z 2 tygodnie - jakoś się nie złożyło. Ale, gdy już się złożyło, zabawa była przednia, a dzieci jakbym nie miała. No dobra, Młodszemu musiałam trochę pomóc.
W użycie poszły młotki. Twarde te jaja były jak diabli, naprawdę trzeba było się narobić, żeby dotrzeć do wnętrza. Dorosłemu może łatwiej, ale dziecko ma przy tym co robić.
Zwykłe stukanie, nawet "prawdziwym" młotkiem powoduje jedynie zestrugiwanie zewnętrznej warstwy pyłu. Trzeba szukać szczelinek, pęknięć, które ułatwią dostęp.
Za to w środku jest nagroda!
Starszy troszkę denerwował się tym, że Młodszy szybciej dotarł z moją pomocą do celu. Ale jego cierpliwość też została nagrodzona.
I też w końcu odkrył dinozaura w skalnej skorupie.
Choć ten mocno opierał się i wyjść z niej nie chciał.
Ostatecznie wszystkich siedem zostało wydłubanych, oczyszczonych pędzelkami, a potem dałam im całą resztę z pudełka i zabawa trwała w najlepsze. Bo pozostałe "kamienne" skorupki i odłamki stały się skalistą pustynią, po której dinozaury mogły wędrować...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Doświadczenie na misiach

Trochę nieogarnięta ostatnio jestem. Nie moja wina to tym razem, raczej mojego leczenia. Nie mam niestety na to wpływu. Akceptuję stan, jaki jest, żeby się nie frustrować.  Nie zmienia to faktu, że coś tam, choćby ze Starszym działamy.  Robiliście kiedyś doświadczenia na zwierzętach? Wyrywanie nóżek muchom? Słaby żart. Też nie robiłam. Ale są takie zwierzątka domowe, które się świetnie do jednego eksperymentu nadają. Misie-gumisie, Haribo, czy jak je tam sobie nazywacie, a akurat macie pod ręką. Zwłaszcza wtedy, gdy zapowiada się, że jednak się zmarnują, bo nikt już nie chce sięgać do otwartej paczki... Jak tam Wasza wiedza przyrodnicza? Co się stanie, gdy umieścimy po misiu w różnych roztworach? Czy miś w czystej wodzie się rozpuści? Spróbujmy. Przygotujcie 6 pojemników plastikowych/szklanych, co tam macie pod ręką, i do pierwszego wlejcie pół kubka mleka, do drugiego octu, do pozostałych 4 wlejcie po pół kubka wody. W jednym niech woda pozostanie bez dodatków. Do 3 k...

Piankolina - chmurkolina

   Wyjątkowo szybka akcja zabawowa, gdy ma się potrzebę odrobiny spokoju od dzieci w szale przygotowań świątecznych. Albo jakichkolwiek innych. A dzieci odmawiają już współpracy w zakresie sprzątania ;-). Już jakiś czas temu zaopatrzyłam się w piankę do golenia. Nie, nie zużyłam mężowi, bo on używa żelu, a tutaj pianka jest wskazana... Zapas skrobi ziemniaczanej, z racji naszych różnych zabaw, posiadam nieco większy niż wskazywałby na to zdrowy rozsądek... Do tej zabawy potrzebne są, jak wynika z powyższego: - 1 opakowanie pianki do golenia - 1 kg skrobi ziemniaczanej - duży pojemnik, w którym da się te dwa produkty wymieszać Piankę wyciskamy do pojemnika. W całości. Wsypujemy skrobię ziemniaczaną i mieszamy. I, jak dla mnie, to jest ten najfajniejszy moment... Na anglojęzycznych blogach ta masa nazywana jest cloud dough , czyli chmurkowe ciasto . Po polsku funkcjonuje piankolina , pewnie od zastosowania pianki do golenia. Do mnie skojarzenie z chmurami przemawia ...

Maść z mniszka na ratunek

Lato, jakie by w tym roku nie było, ewidentnie zbliża się ku końcówce. Chłody pomału nadchodzą, a dla mnie niestety wiąże się to z problemami skórnymi. Niby nie są one jakieś wielkie, rzucające się w oczy, ale wkurzają mnie niemiłosiernie i jak dotąd regularne kremowanie rąk nic na nie nie pomagało. Gdy na dworze zaczyna być zimno wysusza mi się skóra dłoni do tego stopnia, że na palcu wskazującym zaczyna być chropowata i wygląda, jakbym wcale o siebie nie dbała, a przy paznokciach kciuków pęka i tworzą mi się bolesne ranki. Nie są one wielkie, ale wykonywaniu wszelkich czynności domowych zawsze towarzyszy dyskomfort. Ponieważ klasyczne środki jakoś mi nie pomagały (szczególnie, że wiele maści, nawet tych aptecznych za bazę ma alkohol), w tym roku postanowiłam się pobawić w zielarkę. Przyznam, że dopiero wtedy, gdy zaczęłam szukać przepisu na kremy/maści łagodzące na AZS dla Młodszego - po dokonaniu przykrego odkrycia, że trudno go czymkolwiek wysmarować, bo większość maści w pierw...