Przejdź do głównej zawartości

Popłuczyny

O tym, że podczas gotowania w wodzie warzywa tracą sporo substancji odżywczych, wie już chyba każdy. Że lepiej gotować na parze. A jak w wodzie, to w niewielkich ilościach. Co się jednak dzieje z tymi wypłukanymi z warzyw minerałam i witaminami? Przecież nie wyparowują, tylko zostają w tej wodzie. A co w większości przypadków robimy z tą wodą? Chlup do kanalizacji...

Nie, nie zamierzam zachęcać do jej picia. Sama nie próbowałam - może warto? Jednak odkąd jestem szczęśliwą posiadaczką przydomowego ogrodu (oraz niestety szamba, o czym zaraz) odkryłam inne spojrzenie na wiele codziennych spraw.

Skoro woda po warzywach, ale także taka po gotowaniu makaronu (tutaj znam kilku amatorów picia jej z dodatkiem mleka), zawiera w sobie coś więcej niż H2O, warto podzielić się nią z roślinami. Latem dokarmiałam w ten sposób moje płody rolne i chyba im smakowało. Zimą odpuściłam sobie latanie z garnkiem na dwór, ale to z kolei owocuje częstszym wylewaniem do zlewu. Podlewam trochę rośliny domowe, ale one aż tyle wody nie wymagają. Do tego dochodzą mi popłuczyny z ekspresu do kawy... Mój sprytny ekspres myje się przed wyłączeniem sam. Zużywa przy tym jakieś kosmiczne ilości wody (ale to jego jedyny mankament), z którą coś trzeba zrobić. A że fusy kawy są dla roślin odżywcze, to takich popłuczynach też się pewnie coś znajdzie. Więc trafiają do doniczek. Kwiatki nie narzekają.

W tym, o czym dzisiaj piszę, nie chodzi o to, że ja taka bardzo ekoLOGICZNA jestem, choć staram się, w granicach rozsądku. Tu chodzi też o rachunek ekoNOMICZNY. Mam rośliny - trzeba je choć czasem nawozić. No to nawożę, tym, co mogłabym wyrzucać. Kilka groszy zostaje w kieszeni. Drugą, istotniejszą sprawą jest szambo. Za zużycie wody w naszym domu płacę ok. 40 zł miesięcznie. Za wywóz szamba w tym samym okresie 250 zł. Im więcej do niego wlewam, tym częściej wykładam te 250... Robi mi, tym samym, różnicę, ile do niego wleję. A w przypadku "popłuczyn" korzyść jest podwójna.

Komentarze

  1. Ciekawy wpis :) Rolę odgrywa również rozmiar szamba betonowego. Warto skonsultować rozmiar szamba ze specjalistami w branży. Gdy my się budowaliśmy, szambo betonowe było wykonane przez https://probud.pl/
    i jestem zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Doświadczenie na misiach

Trochę nieogarnięta ostatnio jestem. Nie moja wina to tym razem, raczej mojego leczenia. Nie mam niestety na to wpływu. Akceptuję stan, jaki jest, żeby się nie frustrować.  Nie zmienia to faktu, że coś tam, choćby ze Starszym działamy.  Robiliście kiedyś doświadczenia na zwierzętach? Wyrywanie nóżek muchom? Słaby żart. Też nie robiłam. Ale są takie zwierzątka domowe, które się świetnie do jednego eksperymentu nadają. Misie-gumisie, Haribo, czy jak je tam sobie nazywacie, a akurat macie pod ręką. Zwłaszcza wtedy, gdy zapowiada się, że jednak się zmarnują, bo nikt już nie chce sięgać do otwartej paczki... Jak tam Wasza wiedza przyrodnicza? Co się stanie, gdy umieścimy po misiu w różnych roztworach? Czy miś w czystej wodzie się rozpuści? Spróbujmy. Przygotujcie 6 pojemników plastikowych/szklanych, co tam macie pod ręką, i do pierwszego wlejcie pół kubka mleka, do drugiego octu, do pozostałych 4 wlejcie po pół kubka wody. W jednym niech woda pozostanie bez dodatków. Do 3 k...

Piankolina - chmurkolina

   Wyjątkowo szybka akcja zabawowa, gdy ma się potrzebę odrobiny spokoju od dzieci w szale przygotowań świątecznych. Albo jakichkolwiek innych. A dzieci odmawiają już współpracy w zakresie sprzątania ;-). Już jakiś czas temu zaopatrzyłam się w piankę do golenia. Nie, nie zużyłam mężowi, bo on używa żelu, a tutaj pianka jest wskazana... Zapas skrobi ziemniaczanej, z racji naszych różnych zabaw, posiadam nieco większy niż wskazywałby na to zdrowy rozsądek... Do tej zabawy potrzebne są, jak wynika z powyższego: - 1 opakowanie pianki do golenia - 1 kg skrobi ziemniaczanej - duży pojemnik, w którym da się te dwa produkty wymieszać Piankę wyciskamy do pojemnika. W całości. Wsypujemy skrobię ziemniaczaną i mieszamy. I, jak dla mnie, to jest ten najfajniejszy moment... Na anglojęzycznych blogach ta masa nazywana jest cloud dough , czyli chmurkowe ciasto . Po polsku funkcjonuje piankolina , pewnie od zastosowania pianki do golenia. Do mnie skojarzenie z chmurami przemawia ...

Maść z mniszka na ratunek

Lato, jakie by w tym roku nie było, ewidentnie zbliża się ku końcówce. Chłody pomału nadchodzą, a dla mnie niestety wiąże się to z problemami skórnymi. Niby nie są one jakieś wielkie, rzucające się w oczy, ale wkurzają mnie niemiłosiernie i jak dotąd regularne kremowanie rąk nic na nie nie pomagało. Gdy na dworze zaczyna być zimno wysusza mi się skóra dłoni do tego stopnia, że na palcu wskazującym zaczyna być chropowata i wygląda, jakbym wcale o siebie nie dbała, a przy paznokciach kciuków pęka i tworzą mi się bolesne ranki. Nie są one wielkie, ale wykonywaniu wszelkich czynności domowych zawsze towarzyszy dyskomfort. Ponieważ klasyczne środki jakoś mi nie pomagały (szczególnie, że wiele maści, nawet tych aptecznych za bazę ma alkohol), w tym roku postanowiłam się pobawić w zielarkę. Przyznam, że dopiero wtedy, gdy zaczęłam szukać przepisu na kremy/maści łagodzące na AZS dla Młodszego - po dokonaniu przykrego odkrycia, że trudno go czymkolwiek wysmarować, bo większość maści w pierw...