Przejdź do głównej zawartości

Papierosy mój wróg

Nigdy nie paliłam. Ba, nigdy nawet nie zbliżyłam papierosa do ust. Po prostu nie. W moim przypadku to nie tylko kwestia świadomości chorób, jakie mogą powodować - bo to jakoś palaczy nie odstrasza. To w dużej mierze kwestia zapachu, a ściślej rzecz ujmując - smrodu, jaki temu procederowi towarzyszy. Ja wiem, że palacze w końcu i to przestają czuć, ale niech sobie wreszcie uświadomią, że nie tylko trują siebie i wszystkich wokół, lecz także zasmradzają innym ludziom życie.

Nienawidzę. Po prostu z całego serca nienawidzę smrodu ubrań, ujawniającego się całą mocą, gdy tylko opuszczam palące towarzystwo.

Na całe szczęście tego palącego towarzystwa mamy mało. Niestety bliskie. Moi teściowie palą oboje. Co z tego, że nie robią tego nigdy w naszym towarzystwie. Że będąc sami w domu, włączają wyciąg, albo wychodzą na taras, żeby nie palić "bezpośrednio" w domu. Ich cały dom jest tym zapachem przesiąknięty. Wystarczy chwila spędzona tam, szczególnie w chłodniejsze dni, gdy nie mogą mieć całymi dniami otwartych okien, a wychodzimy stamtąd przesiąknięci papierosowym smrodem jak dawno nieopróżniane popielniczki.

Wizyta u teściów to obowiązkowe mycie włosów, pranie ubrań i "kwarantanna" dla wszystkiego innego, co było tam z nami, na dworze.

Nienawidzę. Szczerze nienawidzę tego smrodu.

Najgorzej jest, gdy dzieci robią u dziadków nocowanie. Starszy sprytnie nie bierze ze sobą ulubionego pluszaka, tylko zastępczego, bo wie, że będzie on musiał wylądować praniu. Z Młodszym gorzej. Z nim kwestii pluszaków negocjować nie można, więc do tej pory wietrzyłam je po powrocie, jak długo się dało. A to zawsze było za krótko.

Na szczęście odkryłam dla siebie zbawienie. Przeglądając kiedyś internetowe porady "babuni" znalazłam wskazówkę dotyczącą zapomnianego w pralce prania, takiego nie od razu wyjętego. Podobno warto zrobić mu wówczas płukanie z dodatkiem kilku kropli olejku eterycznego cytrynowego, bo ten neutralizuje brzydkie zapachy w ogóle.

Prania w pralce nie pozostawiłam do testów, ale uznałam, że nie zaszkodzi spróbować z tymi nieszczęsnymi pluszakami.

Ludzie, to jest genialne. Już kupiłam większa butelkę olejku cytrynowego na zapas! Teraz, gdy Młodszy wraca ze swoimi pluszakami od dziadków, skrapiam każdą maskotkę 3-5 kropelkami olejku cytrynowego, a po chwili czuć już tylko cytrynowy zapach. Żadnych papierochów. Zapach olejku utrzymuje się długo, a smród papierosów nie powraca!

Zaznaczam, że używam do tego celu naturalnego eterycznego olejku cytrynowego, żadnym miksów zapachowych.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Doświadczenie na misiach

Trochę nieogarnięta ostatnio jestem. Nie moja wina to tym razem, raczej mojego leczenia. Nie mam niestety na to wpływu. Akceptuję stan, jaki jest, żeby się nie frustrować.  Nie zmienia to faktu, że coś tam, choćby ze Starszym działamy.  Robiliście kiedyś doświadczenia na zwierzętach? Wyrywanie nóżek muchom? Słaby żart. Też nie robiłam. Ale są takie zwierzątka domowe, które się świetnie do jednego eksperymentu nadają. Misie-gumisie, Haribo, czy jak je tam sobie nazywacie, a akurat macie pod ręką. Zwłaszcza wtedy, gdy zapowiada się, że jednak się zmarnują, bo nikt już nie chce sięgać do otwartej paczki... Jak tam Wasza wiedza przyrodnicza? Co się stanie, gdy umieścimy po misiu w różnych roztworach? Czy miś w czystej wodzie się rozpuści? Spróbujmy. Przygotujcie 6 pojemników plastikowych/szklanych, co tam macie pod ręką, i do pierwszego wlejcie pół kubka mleka, do drugiego octu, do pozostałych 4 wlejcie po pół kubka wody. W jednym niech woda pozostanie bez dodatków. Do 3 k...

Piankolina - chmurkolina

   Wyjątkowo szybka akcja zabawowa, gdy ma się potrzebę odrobiny spokoju od dzieci w szale przygotowań świątecznych. Albo jakichkolwiek innych. A dzieci odmawiają już współpracy w zakresie sprzątania ;-). Już jakiś czas temu zaopatrzyłam się w piankę do golenia. Nie, nie zużyłam mężowi, bo on używa żelu, a tutaj pianka jest wskazana... Zapas skrobi ziemniaczanej, z racji naszych różnych zabaw, posiadam nieco większy niż wskazywałby na to zdrowy rozsądek... Do tej zabawy potrzebne są, jak wynika z powyższego: - 1 opakowanie pianki do golenia - 1 kg skrobi ziemniaczanej - duży pojemnik, w którym da się te dwa produkty wymieszać Piankę wyciskamy do pojemnika. W całości. Wsypujemy skrobię ziemniaczaną i mieszamy. I, jak dla mnie, to jest ten najfajniejszy moment... Na anglojęzycznych blogach ta masa nazywana jest cloud dough , czyli chmurkowe ciasto . Po polsku funkcjonuje piankolina , pewnie od zastosowania pianki do golenia. Do mnie skojarzenie z chmurami przemawia ...

Maść z mniszka na ratunek

Lato, jakie by w tym roku nie było, ewidentnie zbliża się ku końcówce. Chłody pomału nadchodzą, a dla mnie niestety wiąże się to z problemami skórnymi. Niby nie są one jakieś wielkie, rzucające się w oczy, ale wkurzają mnie niemiłosiernie i jak dotąd regularne kremowanie rąk nic na nie nie pomagało. Gdy na dworze zaczyna być zimno wysusza mi się skóra dłoni do tego stopnia, że na palcu wskazującym zaczyna być chropowata i wygląda, jakbym wcale o siebie nie dbała, a przy paznokciach kciuków pęka i tworzą mi się bolesne ranki. Nie są one wielkie, ale wykonywaniu wszelkich czynności domowych zawsze towarzyszy dyskomfort. Ponieważ klasyczne środki jakoś mi nie pomagały (szczególnie, że wiele maści, nawet tych aptecznych za bazę ma alkohol), w tym roku postanowiłam się pobawić w zielarkę. Przyznam, że dopiero wtedy, gdy zaczęłam szukać przepisu na kremy/maści łagodzące na AZS dla Młodszego - po dokonaniu przykrego odkrycia, że trudno go czymkolwiek wysmarować, bo większość maści w pierw...