Tematu zapachów odcinek kolejny. Męska, no dobra, chłopięca szafa. Czego tam nie ma? Co tam nie zostało nogą upchnięte? Co schowane głęboko w jej czeluściach? Co to, do diabła, za zapach?
Co z tego, że piorę? I tak zawsze trafi do szafy coś założonego raz, a przecież czystego, co to tego niby prać na razie nie trzeba. I co z tego, że ma być założone już zaraz, następnego dnia, a potem kiśnie gdzieś głęboko utknięte w szafie, zapomniane (trochę przerysowuję problem). W każdym razie przychodzi taki moment, że otwieram tę szafę mojego Starszego, co by przejrzeć, czy aby z czegoś nie wyrósł i to coś zajmuje niepotrzebnie miejsce rzeczom nowym, i stwierdzam, że unosi się w niej jakiś podejrzany zapaszek. Wiem, dobra matka wrzuciłaby całą zawartość ponownie do prania. Ale te rzeczy są czyste, a ja naprawdę mam też inne rzeczy do roboty...
Trzeba się ratować. Kiedyś, profilaktycznie kupowałam do szaf takie saszetki zapachowe. Starczały one może na miesiąc i były do wyrzucenia (produkcja nadmiaru śmieci się kłania). A okazuje się, że można łatwiej, taniej i w tym wypadku naprawdę skutecznie.
Na taką dużą szafę, jaką posiada mój syn starszy, wystarczy słoiczek po koncentracie pomidorowym (chodzi o rozmiar pojemnika), kilka łyżek sody oczyszczonej i olejek eteryczny (fantastycznie sprawdza się trawa cytrynowa).
W nakrętce słoiczka trzeba zrobić dziurki - najlepiej gwoździem i młotkiem. Do słoiczka, tak do 2/3 wysokości wsypać sodę oczyszczoną i skropić ją 10 kroplami olejku.
Zakręcić słoiczek, wstrząsnąć nim lekko i wstawić do szafy. Po kilku godzinach w szafie pozostanie już tylko zapach olejku. Ja raz w tygodniu delikatnie potrząsam słoiczkiem dla odświeżenia zapachu. Po ok. 6 tygodniach wlałam do niego kolejnych 5 kropel olejku, bo jednak z czasem zapach się ulatnia. Następnym razem wymienię sodę na świeżą.
Na marginesie - soda oczyszczona sama w sobie pochłania zapachy, więc tym sposobem nie tylko można "zamaskować" brzydki zapach, lecz go po prostu wyeliminować.
A, no i oczywiście, że możecie sobie ten słoiczek jakość upiększyć, żeby w ogóle był z tego element dekoracyjny. Jak macie czas. Bo ja nie.
Co z tego, że piorę? I tak zawsze trafi do szafy coś założonego raz, a przecież czystego, co to tego niby prać na razie nie trzeba. I co z tego, że ma być założone już zaraz, następnego dnia, a potem kiśnie gdzieś głęboko utknięte w szafie, zapomniane (trochę przerysowuję problem). W każdym razie przychodzi taki moment, że otwieram tę szafę mojego Starszego, co by przejrzeć, czy aby z czegoś nie wyrósł i to coś zajmuje niepotrzebnie miejsce rzeczom nowym, i stwierdzam, że unosi się w niej jakiś podejrzany zapaszek. Wiem, dobra matka wrzuciłaby całą zawartość ponownie do prania. Ale te rzeczy są czyste, a ja naprawdę mam też inne rzeczy do roboty...
Trzeba się ratować. Kiedyś, profilaktycznie kupowałam do szaf takie saszetki zapachowe. Starczały one może na miesiąc i były do wyrzucenia (produkcja nadmiaru śmieci się kłania). A okazuje się, że można łatwiej, taniej i w tym wypadku naprawdę skutecznie.
W nakrętce słoiczka trzeba zrobić dziurki - najlepiej gwoździem i młotkiem. Do słoiczka, tak do 2/3 wysokości wsypać sodę oczyszczoną i skropić ją 10 kroplami olejku.
Zakręcić słoiczek, wstrząsnąć nim lekko i wstawić do szafy. Po kilku godzinach w szafie pozostanie już tylko zapach olejku. Ja raz w tygodniu delikatnie potrząsam słoiczkiem dla odświeżenia zapachu. Po ok. 6 tygodniach wlałam do niego kolejnych 5 kropel olejku, bo jednak z czasem zapach się ulatnia. Następnym razem wymienię sodę na świeżą.
Na marginesie - soda oczyszczona sama w sobie pochłania zapachy, więc tym sposobem nie tylko można "zamaskować" brzydki zapach, lecz go po prostu wyeliminować.
A, no i oczywiście, że możecie sobie ten słoiczek jakość upiększyć, żeby w ogóle był z tego element dekoracyjny. Jak macie czas. Bo ja nie.
Komentarze
Prześlij komentarz