Każdy już chyba próbował wyhodować awokado z pestki. No, dobra, może nie każdy próbował, ale pewnie większość już słyszała o tym, że się da. A wiecie, że tą samą metodą można wyhodować sobie mango?
Nie podjęłabym pewnie próby, gdyby nie to, że można niekiedy zakupić mango dojrzałe na drzewie. Jakoś przymiarka do hodowania takiego podróżującego przez 3 tygodnie i dojrzewającego w kontenerze mnie nie przekonywała. Ale takie "świeżutkie"? Czemu nie.
Sprawa jest prostsza niżby się mogło wydawać, trzeba dobrać się tylko do jądra.
W objedzoną pestkę należy wbić nóż. Jest takie miejsce na jednym jej końcu. Jest ciut szersze, niż na pozostałym obwodzie. Tam czubek noża wchodzi dosyć łatwo.
Potem delikatnie nim poruszając trzeba podważyć "pokrywkę".
Wyjąć zawartość z opakowania i wbić w nią wykałaczki. W trzech punktach, podobnie jak w przypadku awokado.
"Dupkę", która jest ciut szersza niż drugi koniec zanurzyć w pojemniku z wodą i cierpliwie czekać.
U mnie korzonek zaczął pojawiać się po 5 dniach, ale może to potrawać dłużej.
Po dwóch miesiącach korzeń był całkiem nieźle rozwinięty, a góry było już kilka listków.
To dobry moment na przeprowadzkę do ziemi.
Po kolejnych dwóch miesiącach moje mango zaczęło puszczać kolejne listki.
A potem zdechło. Ale! Ja ogólnie mam słabą rękę do roślin - zwłaszcza hodowanych w domu. Mistrzowsko potrafię uśmiercić każdą. Nawet najbardziej odporną. Więc polecam spróbować, bo obstawiam, że będziecie mieć więcej szczęścia niż ja.
Nie podjęłabym pewnie próby, gdyby nie to, że można niekiedy zakupić mango dojrzałe na drzewie. Jakoś przymiarka do hodowania takiego podróżującego przez 3 tygodnie i dojrzewającego w kontenerze mnie nie przekonywała. Ale takie "świeżutkie"? Czemu nie.
Sprawa jest prostsza niżby się mogło wydawać, trzeba dobrać się tylko do jądra.
W objedzoną pestkę należy wbić nóż. Jest takie miejsce na jednym jej końcu. Jest ciut szersze, niż na pozostałym obwodzie. Tam czubek noża wchodzi dosyć łatwo.
Potem delikatnie nim poruszając trzeba podważyć "pokrywkę".
Wyjąć zawartość z opakowania i wbić w nią wykałaczki. W trzech punktach, podobnie jak w przypadku awokado.
"Dupkę", która jest ciut szersza niż drugi koniec zanurzyć w pojemniku z wodą i cierpliwie czekać.
U mnie korzonek zaczął pojawiać się po 5 dniach, ale może to potrawać dłużej.
Po dwóch miesiącach korzeń był całkiem nieźle rozwinięty, a góry było już kilka listków.
To dobry moment na przeprowadzkę do ziemi.
Po kolejnych dwóch miesiącach moje mango zaczęło puszczać kolejne listki.
A potem zdechło. Ale! Ja ogólnie mam słabą rękę do roślin - zwłaszcza hodowanych w domu. Mistrzowsko potrafię uśmiercić każdą. Nawet najbardziej odporną. Więc polecam spróbować, bo obstawiam, że będziecie mieć więcej szczęścia niż ja.
Komentarze
Prześlij komentarz