Przejdź do głównej zawartości

Od serca...

Szybko, szybko, byleby nie tracić na systematyczności, bo inaczej kaszana... A tu jeszcze praca, taka regularna, za pieniądze czeka...

Zbliżają się Walentynki, które wbrew panującej modzie na negację wszystkich napływowych świąt poślednich, uważam za zwyczaj po prostu miły, choć faktycznie słabo wpisujący się w aurę panującą w naszym kraju o tej porze roku. Jest to jednak okazja, by ten sezon nieco podkolorować i syna Starszego do tego celu zatrudniłam.

Poszliśmy w produkcję serduszek, a jakże, z papieru, bo na Pintreście akurat wchodziły mi w oczy. A że synu lubi origami, okazały się jak znalazł, choć w rezultacie każde z nas tworzyło inną metodą. Tę przedstawioną poniżej preferował Starszy.

1. Potrzebny jest kawałek papieru w kształcie kwadratu. Przetestowaliśmy różne wymiary, ale najfajniejsze, najkształtniejsze serduszka wychodzą z takich o boku 7-10 cm. Większe wydają się przesadzone, na mniejszych trudno wykonać ostatni krok...


2. Taki kwadrat składamy na pół. A następnie rozkładamy.


3. Obracamy i prostopadle do pierwszego zagięcia zaginamy pasek o szerokości ok. 1 cm.


4. Następnie zginamy na pół, przy czym krawędź zagiętego paska traktujemy jak zewnętrzną krawędź kwadratu.


5. Teraz zaginamy trójkąty. Obracamy powstały prostokąt "otwartą" stroną od siebie i zaginamy trójkąty tak, aby dolne (z naszej perspektywy) przyprostokątne sięgały "zamkniętej" krawędzi. Trójkąty nie będą się ze sobą stykały!


6. Obracamy całość o 180° i ponownie zaginamy trójkąty do środka, "ścinając" w ten sposób narożniki. I znów, ich dolne krawędzie, patrząc od siebie są prostopadłe do krawędzi pionowych "dużych trójkątów.


7. I jeszcze trochę trójkątów. Teraz od góry zaginamy krawędzie "dużego" trójkąta i wkładamy je w kieszonki, które obecne są w górnej krawędzi w naszych mniejszych trójkątów.


8. Uff, już prawie koniec. We wskazanych strzałkami miejscach zaginamy rogi, tak, żeby nadać naszemu sercu ładniejszy kształt.


9. Moment kulminacyjny. Na koniuszku serca jest taki mały otworek. W instrukcjach które widziałam, trzeba było chwycić palcami i odpowiednio nadusić, żeby serduszko zrobiło się bardziej przestrzenne. Synu Starszy ma na to swój własny patent, i sprawdził się świetnie. Od strony dziurki delikatnie (nie obśliniając nadmiernie) nadmuchuje serduszko, trzymając je z boków i palcem wskazującym wciskając nieco papier od góry. Tak jak na zdjęciu. Gotowe.


Kilka z naszych serduszek wykorzystaliśmy, prawie od razu, całkiem nie-Walentynkowo, bo zamiast kokardek na prezenty urodzinowe.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Doświadczenie na misiach

Trochę nieogarnięta ostatnio jestem. Nie moja wina to tym razem, raczej mojego leczenia. Nie mam niestety na to wpływu. Akceptuję stan, jaki jest, żeby się nie frustrować.  Nie zmienia to faktu, że coś tam, choćby ze Starszym działamy.  Robiliście kiedyś doświadczenia na zwierzętach? Wyrywanie nóżek muchom? Słaby żart. Też nie robiłam. Ale są takie zwierzątka domowe, które się świetnie do jednego eksperymentu nadają. Misie-gumisie, Haribo, czy jak je tam sobie nazywacie, a akurat macie pod ręką. Zwłaszcza wtedy, gdy zapowiada się, że jednak się zmarnują, bo nikt już nie chce sięgać do otwartej paczki... Jak tam Wasza wiedza przyrodnicza? Co się stanie, gdy umieścimy po misiu w różnych roztworach? Czy miś w czystej wodzie się rozpuści? Spróbujmy. Przygotujcie 6 pojemników plastikowych/szklanych, co tam macie pod ręką, i do pierwszego wlejcie pół kubka mleka, do drugiego octu, do pozostałych 4 wlejcie po pół kubka wody. W jednym niech woda pozostanie bez dodatków. Do 3 k...

Piankolina - chmurkolina

   Wyjątkowo szybka akcja zabawowa, gdy ma się potrzebę odrobiny spokoju od dzieci w szale przygotowań świątecznych. Albo jakichkolwiek innych. A dzieci odmawiają już współpracy w zakresie sprzątania ;-). Już jakiś czas temu zaopatrzyłam się w piankę do golenia. Nie, nie zużyłam mężowi, bo on używa żelu, a tutaj pianka jest wskazana... Zapas skrobi ziemniaczanej, z racji naszych różnych zabaw, posiadam nieco większy niż wskazywałby na to zdrowy rozsądek... Do tej zabawy potrzebne są, jak wynika z powyższego: - 1 opakowanie pianki do golenia - 1 kg skrobi ziemniaczanej - duży pojemnik, w którym da się te dwa produkty wymieszać Piankę wyciskamy do pojemnika. W całości. Wsypujemy skrobię ziemniaczaną i mieszamy. I, jak dla mnie, to jest ten najfajniejszy moment... Na anglojęzycznych blogach ta masa nazywana jest cloud dough , czyli chmurkowe ciasto . Po polsku funkcjonuje piankolina , pewnie od zastosowania pianki do golenia. Do mnie skojarzenie z chmurami przemawia ...

Maść z mniszka na ratunek

Lato, jakie by w tym roku nie było, ewidentnie zbliża się ku końcówce. Chłody pomału nadchodzą, a dla mnie niestety wiąże się to z problemami skórnymi. Niby nie są one jakieś wielkie, rzucające się w oczy, ale wkurzają mnie niemiłosiernie i jak dotąd regularne kremowanie rąk nic na nie nie pomagało. Gdy na dworze zaczyna być zimno wysusza mi się skóra dłoni do tego stopnia, że na palcu wskazującym zaczyna być chropowata i wygląda, jakbym wcale o siebie nie dbała, a przy paznokciach kciuków pęka i tworzą mi się bolesne ranki. Nie są one wielkie, ale wykonywaniu wszelkich czynności domowych zawsze towarzyszy dyskomfort. Ponieważ klasyczne środki jakoś mi nie pomagały (szczególnie, że wiele maści, nawet tych aptecznych za bazę ma alkohol), w tym roku postanowiłam się pobawić w zielarkę. Przyznam, że dopiero wtedy, gdy zaczęłam szukać przepisu na kremy/maści łagodzące na AZS dla Młodszego - po dokonaniu przykrego odkrycia, że trudno go czymkolwiek wysmarować, bo większość maści w pierw...