Przejdź do głównej zawartości

Boraks a bezpieczeństwo

Boraks jest produktem kontrowersyjnym. Choć w zasadzie problem stanowi pierwiastek w jego składzie, czyli bor. Z jednej strony znajdzie się rzesza jego entuzjastów jako środka nawet do leczenia artretyzmu. Z drugiej mamy osoby, które będą krzyczeć o jego toksyczności. A prawda leży gdzieś po środku, i tak jest nie tylko w tym przypadku.

Nie lubię wyważać otwartych drzwi, więc zachęcam więc tutaj do lektury "analizy porównawczej" kart charakterystyki boraksu i zwykłej soli kuchennej: https://zielonyzagonek.pl/boraks/. Daje ona pewne pojęcie o otaczającym nas świecie i "wszechobecnych zagrożeniach".

Ja ze swojej stron chciałabym dodać jeszcze tyle, że z racji wykonywanego zawodu (jestem tłumaczem) i preferencji tematycznych w wykonywanych tłumaczeniach (medycyna, farmacja, chemia) niejedną kartę charakterystyki substancji przeczytałam. A każda substancja takową posiada. I powiem Wam, że gdyby tylko nimi się w wyborach kierować, to marny byłby nasz los. Z niczego lepiej by było nie korzystać, bo większość substancji chemicznych niesie ze sobą różnego typu zagrożenia. Aż się włos jeży na głowie. Przecież to jest powód, dla którego coraz częściej zaglądamy w skład tego, co jemy, czym się myjemy.  Z drugiej strony, będąc ludźmi świadomymi, nie powinniśmy też wpadać w paranoję. Nie oszukujmy się, przecież nawet w pełni naturalne produkty, ekologiczne, uprawiane bez chemii, potrafią co poniektórym uprzykrzyć życie. Jak choćby truskawki, czekolada (nawet certyfikowana), orzechy, skorupiaki... Rozumiecie, co mam na myśli?

Osobiście jestem daleka od wszelkich form ekstremizmu, wychodząc z założenia, że każda skrajność jest zła. Tak, tak, każda. Jeśli nie wierzycie, wyobraźcie sobie najbardziej ekstremalną formę tego, co uznajecie za dobre i z ręką na sercu zastanówcie się, czy w tej skrajnej formie dobrym pozostaje.

Tak więc nie, nie stosuję boraksu do mycia w zmywarce. Tak, dzieciom, po zabawie flubberem każę myć ręce - jak po każdej zabawie. Ale owszem, związków boru w domu używam. Boraksu do prania, a kwasu bornego na opuchlizny, na nienaruszoną skórę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Doświadczenie na misiach

Trochę nieogarnięta ostatnio jestem. Nie moja wina to tym razem, raczej mojego leczenia. Nie mam niestety na to wpływu. Akceptuję stan, jaki jest, żeby się nie frustrować.  Nie zmienia to faktu, że coś tam, choćby ze Starszym działamy.  Robiliście kiedyś doświadczenia na zwierzętach? Wyrywanie nóżek muchom? Słaby żart. Też nie robiłam. Ale są takie zwierzątka domowe, które się świetnie do jednego eksperymentu nadają. Misie-gumisie, Haribo, czy jak je tam sobie nazywacie, a akurat macie pod ręką. Zwłaszcza wtedy, gdy zapowiada się, że jednak się zmarnują, bo nikt już nie chce sięgać do otwartej paczki... Jak tam Wasza wiedza przyrodnicza? Co się stanie, gdy umieścimy po misiu w różnych roztworach? Czy miś w czystej wodzie się rozpuści? Spróbujmy. Przygotujcie 6 pojemników plastikowych/szklanych, co tam macie pod ręką, i do pierwszego wlejcie pół kubka mleka, do drugiego octu, do pozostałych 4 wlejcie po pół kubka wody. W jednym niech woda pozostanie bez dodatków. Do 3 k...

Piankolina - chmurkolina

   Wyjątkowo szybka akcja zabawowa, gdy ma się potrzebę odrobiny spokoju od dzieci w szale przygotowań świątecznych. Albo jakichkolwiek innych. A dzieci odmawiają już współpracy w zakresie sprzątania ;-). Już jakiś czas temu zaopatrzyłam się w piankę do golenia. Nie, nie zużyłam mężowi, bo on używa żelu, a tutaj pianka jest wskazana... Zapas skrobi ziemniaczanej, z racji naszych różnych zabaw, posiadam nieco większy niż wskazywałby na to zdrowy rozsądek... Do tej zabawy potrzebne są, jak wynika z powyższego: - 1 opakowanie pianki do golenia - 1 kg skrobi ziemniaczanej - duży pojemnik, w którym da się te dwa produkty wymieszać Piankę wyciskamy do pojemnika. W całości. Wsypujemy skrobię ziemniaczaną i mieszamy. I, jak dla mnie, to jest ten najfajniejszy moment... Na anglojęzycznych blogach ta masa nazywana jest cloud dough , czyli chmurkowe ciasto . Po polsku funkcjonuje piankolina , pewnie od zastosowania pianki do golenia. Do mnie skojarzenie z chmurami przemawia ...

Maść z mniszka na ratunek

Lato, jakie by w tym roku nie było, ewidentnie zbliża się ku końcówce. Chłody pomału nadchodzą, a dla mnie niestety wiąże się to z problemami skórnymi. Niby nie są one jakieś wielkie, rzucające się w oczy, ale wkurzają mnie niemiłosiernie i jak dotąd regularne kremowanie rąk nic na nie nie pomagało. Gdy na dworze zaczyna być zimno wysusza mi się skóra dłoni do tego stopnia, że na palcu wskazującym zaczyna być chropowata i wygląda, jakbym wcale o siebie nie dbała, a przy paznokciach kciuków pęka i tworzą mi się bolesne ranki. Nie są one wielkie, ale wykonywaniu wszelkich czynności domowych zawsze towarzyszy dyskomfort. Ponieważ klasyczne środki jakoś mi nie pomagały (szczególnie, że wiele maści, nawet tych aptecznych za bazę ma alkohol), w tym roku postanowiłam się pobawić w zielarkę. Przyznam, że dopiero wtedy, gdy zaczęłam szukać przepisu na kremy/maści łagodzące na AZS dla Młodszego - po dokonaniu przykrego odkrycia, że trudno go czymkolwiek wysmarować, bo większość maści w pierw...