Przejdź do głównej zawartości

Książkowa przyroda

Każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma, a ja w domu... Nie, no mam po prostu jednego psa, ale także lekkie zboczenie zoologiczne, bo w liceum, to ja w klasie biol-chem byłam. Ostateczne wykształcenie raczej pokrewne nie jest, ale posiadana wiedza z tego zakresu i podtrzymywane zainteresowanie się przydaje.

Ogólnie dobrze jest mieć zainteresowania inne niż sama praca i wychowywanie dzieci, bo to pozwala zachować otwartość umysłu. A to ważne, bo tylko w ten sposób mogę otwierać umysły moich dzieci, zachęcać do dociekliwości i rozbudzać kreatywność. I dlatego nie tylko piszę o zagniataniu, malowaniu i wycinaniu, ale czasem wspomnę też o książkach, choć być może niekoniecznie tych dedykowanych ściśle dzieciom z określonej grupy wiekowej.

Dzisiaj kilka pozycji, które nabyłam dla siebie, z myślą jednak, że być może kiedyś Starszy lub Młodszy z potrzeby chwili do nich zajrzą.

To jakie w końcu te książki kupiłaś, powitał mnie syn, zerkając na pakunek w bagażniku, do którego ładował właśnie tornister. O przyrodzie. Łee, o przyrodzie, przyroda jest nudna. Że co proszę? A o czym niby miałam kupić książki. No, o matematyce.

Okej. Przyroda jest nudna. A może tak dajmy jej szansę?

Mój absolutny estetyczny zachwyt wzbudziła "Galeria Dzikich Zwierząt", zarówno "Północ", jak i "Południe". Niewiele tekstu, głównie ciekawostki. Ale za to jakie ilustracje! Niby bez dosłownego odwzorowania, a jednak uchwycone wszystkie istotne cechy przedstawianych zwierząt. Jak dla mnie pozycja obowiązkowa - właśnie po to, aby sobie te książki oglądać i się nimi zachwycać.


Kolejny mój zakup to trzy "Inwentarze": Zwierząt, Ptaków i Drzew. Tutaj mam więcej wątpliwości. Z jednej strony okazały się w ostatnim czasie bardzo przydatne Starszemu do szkoły - taki zbieg okoliczności. Z drugiej strony, ilustracje wykonane "rapidografem, tuszem chińskim i akwarelą" to chyba nie całkiem moja estetyka. Są za to realistyczne obrazki zwierząt domowych i tu Młodszy ma używanie.


I już ostatnia, nowo zakupiona pozycja zoologiczna na mojej półce: "Animalium". Ilustracje bardzo realistyczne. Opisów trochę więcej niż w pozostałych, wymienionych książkach. Ale tutaj przede wszystkim systematyka królestwa Zwierząt, taksonomia i takie tam, jeśli ktoś wie, o czym mówię. Zarówno ta książka, jak i "Botanicum" nawiązują do sposobu przedstawiania świata zwierząt i roślin w Muzeum Historii Naturalnej w Londynie. Lubię.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Doświadczenie na misiach

Trochę nieogarnięta ostatnio jestem. Nie moja wina to tym razem, raczej mojego leczenia. Nie mam niestety na to wpływu. Akceptuję stan, jaki jest, żeby się nie frustrować.  Nie zmienia to faktu, że coś tam, choćby ze Starszym działamy.  Robiliście kiedyś doświadczenia na zwierzętach? Wyrywanie nóżek muchom? Słaby żart. Też nie robiłam. Ale są takie zwierzątka domowe, które się świetnie do jednego eksperymentu nadają. Misie-gumisie, Haribo, czy jak je tam sobie nazywacie, a akurat macie pod ręką. Zwłaszcza wtedy, gdy zapowiada się, że jednak się zmarnują, bo nikt już nie chce sięgać do otwartej paczki... Jak tam Wasza wiedza przyrodnicza? Co się stanie, gdy umieścimy po misiu w różnych roztworach? Czy miś w czystej wodzie się rozpuści? Spróbujmy. Przygotujcie 6 pojemników plastikowych/szklanych, co tam macie pod ręką, i do pierwszego wlejcie pół kubka mleka, do drugiego octu, do pozostałych 4 wlejcie po pół kubka wody. W jednym niech woda pozostanie bez dodatków. Do 3 k...

Piankolina - chmurkolina

   Wyjątkowo szybka akcja zabawowa, gdy ma się potrzebę odrobiny spokoju od dzieci w szale przygotowań świątecznych. Albo jakichkolwiek innych. A dzieci odmawiają już współpracy w zakresie sprzątania ;-). Już jakiś czas temu zaopatrzyłam się w piankę do golenia. Nie, nie zużyłam mężowi, bo on używa żelu, a tutaj pianka jest wskazana... Zapas skrobi ziemniaczanej, z racji naszych różnych zabaw, posiadam nieco większy niż wskazywałby na to zdrowy rozsądek... Do tej zabawy potrzebne są, jak wynika z powyższego: - 1 opakowanie pianki do golenia - 1 kg skrobi ziemniaczanej - duży pojemnik, w którym da się te dwa produkty wymieszać Piankę wyciskamy do pojemnika. W całości. Wsypujemy skrobię ziemniaczaną i mieszamy. I, jak dla mnie, to jest ten najfajniejszy moment... Na anglojęzycznych blogach ta masa nazywana jest cloud dough , czyli chmurkowe ciasto . Po polsku funkcjonuje piankolina , pewnie od zastosowania pianki do golenia. Do mnie skojarzenie z chmurami przemawia ...

Maść z mniszka na ratunek

Lato, jakie by w tym roku nie było, ewidentnie zbliża się ku końcówce. Chłody pomału nadchodzą, a dla mnie niestety wiąże się to z problemami skórnymi. Niby nie są one jakieś wielkie, rzucające się w oczy, ale wkurzają mnie niemiłosiernie i jak dotąd regularne kremowanie rąk nic na nie nie pomagało. Gdy na dworze zaczyna być zimno wysusza mi się skóra dłoni do tego stopnia, że na palcu wskazującym zaczyna być chropowata i wygląda, jakbym wcale o siebie nie dbała, a przy paznokciach kciuków pęka i tworzą mi się bolesne ranki. Nie są one wielkie, ale wykonywaniu wszelkich czynności domowych zawsze towarzyszy dyskomfort. Ponieważ klasyczne środki jakoś mi nie pomagały (szczególnie, że wiele maści, nawet tych aptecznych za bazę ma alkohol), w tym roku postanowiłam się pobawić w zielarkę. Przyznam, że dopiero wtedy, gdy zaczęłam szukać przepisu na kremy/maści łagodzące na AZS dla Młodszego - po dokonaniu przykrego odkrycia, że trudno go czymkolwiek wysmarować, bo większość maści w pierw...