Przejdź do głównej zawartości

Glutencjusz Młodszy, czyli nieco bezpieczniejszy glut

Młodszy jest obrzydliwy. Nie w tym sensie, że dłubie w nosie (choć zaczął to robić), tylko że nie przepada za wkładaniem rąk w rzeczy oślizgłe, lepkie itp. Do tej pory nawet farbki do palowania palcami traktował pędzelkiem, a każdą jej kropkę na ręce musieliśmy szybko iść umyć.

Coś się jednak zaczęło zmieniać. Na początek wetknął palec w kisielkowe farbki, które mu ostatnio robiłam. Zaraz potem chwycił je garścią i głośno stwierdził, że to mu się podoba. Potem, bawiąc się w wannie najnowszą wersją ciastoliny kąpielowej, o której jeszcze niedługo będę pisać, z zachwytem stwierdzał, że to fajny glut.

Pokusiłam się więc, aby powrócić do tematu robienia gluta specjalnie dla Młodszego. I chociaż ogólnie nie mam nic przeciw stosowaniu w glutach boraksu (zob. Boraks a bezpieczeństwo), to Młodszemu do zabawy nie chciałam na dobry początek dawać akurat tej wersji. Młodszy jest trochę atopowy, na szczęście w nikłym stopniu, tudzież rzadko go wysypuje, mam więc nadzieję, że jeszcze z tego wyrośnie. Ale też w związku z tym nie bardzo chcę go rzucać na głęboką wodę środków potencjalnie uczulających.

To było już nasze kolejne podejście. Glutów Starszego do tej pory nie chciał dotykać. Ze trzy razy pokusiłam się, żeby mu zrobić małą porcyjkę bezpieczniejszej wersji i sprawdzić, czy w ogóle będzie chciał się tym bawić i efekt był mniej więcej taki:

Jak jednak wspomniałam zaczyna się przełamywać. Zadałam pytanie, czy chce. Dostałam odpowiedź twierdzącą. I tak o to zmajstrowaliśmy wspólnie porcję gluta na bazie płynu do soczewek kontaktowych.

O tej metodzie wspominałam już przy okazji większego elaboratu o produkcji glutów, ale teraz wejdę w nieco szczegółów.

Składniki:
- klej w płynie - tym razem mała wersja Astra 90 g
- 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej
- płyn do soczewek kontaktowych (ja mam w domu Bausch&Lomb ReNu)
- barwnik (obowiązkowo żółty, bo Młodszy lubi żółty kolor ;-))

Klej tradycyjnie wylać do miseczki.
Wsypać sodę oczyszczoną i wymieszać.
Dodać barwnik i wymieszać.
Następnie stopniowo dodawać płyn do soczewek. W przepisie, z którego korzystałam, mowa była o dodawaniu po kropelce. To możecie sobie odpuścić, skichać się można. Na początek dodajcie 0,5 łyżeczki. Dobrze wymieszajcie i ew. jeżeli nadal będzie się glut za mocno kleić, wtedy dodawajcie jeszcze płynu po kropelce.
I gotowe.
Już można go rozciągać.
Zawijać.
Oraz robić "węże".

Z takiego - bezpieczniejszego - gluta można nawet balony robić (z innych też, ale jakoś przy samej twarzy opcji boraksowych nie pozwalam trzymać).
Więcej glutów/slime'ów znajdziecie tu:Nasze gluty

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Doświadczenie na misiach

Trochę nieogarnięta ostatnio jestem. Nie moja wina to tym razem, raczej mojego leczenia. Nie mam niestety na to wpływu. Akceptuję stan, jaki jest, żeby się nie frustrować.  Nie zmienia to faktu, że coś tam, choćby ze Starszym działamy.  Robiliście kiedyś doświadczenia na zwierzętach? Wyrywanie nóżek muchom? Słaby żart. Też nie robiłam. Ale są takie zwierzątka domowe, które się świetnie do jednego eksperymentu nadają. Misie-gumisie, Haribo, czy jak je tam sobie nazywacie, a akurat macie pod ręką. Zwłaszcza wtedy, gdy zapowiada się, że jednak się zmarnują, bo nikt już nie chce sięgać do otwartej paczki... Jak tam Wasza wiedza przyrodnicza? Co się stanie, gdy umieścimy po misiu w różnych roztworach? Czy miś w czystej wodzie się rozpuści? Spróbujmy. Przygotujcie 6 pojemników plastikowych/szklanych, co tam macie pod ręką, i do pierwszego wlejcie pół kubka mleka, do drugiego octu, do pozostałych 4 wlejcie po pół kubka wody. W jednym niech woda pozostanie bez dodatków. Do 3 k...

Piankolina - chmurkolina

   Wyjątkowo szybka akcja zabawowa, gdy ma się potrzebę odrobiny spokoju od dzieci w szale przygotowań świątecznych. Albo jakichkolwiek innych. A dzieci odmawiają już współpracy w zakresie sprzątania ;-). Już jakiś czas temu zaopatrzyłam się w piankę do golenia. Nie, nie zużyłam mężowi, bo on używa żelu, a tutaj pianka jest wskazana... Zapas skrobi ziemniaczanej, z racji naszych różnych zabaw, posiadam nieco większy niż wskazywałby na to zdrowy rozsądek... Do tej zabawy potrzebne są, jak wynika z powyższego: - 1 opakowanie pianki do golenia - 1 kg skrobi ziemniaczanej - duży pojemnik, w którym da się te dwa produkty wymieszać Piankę wyciskamy do pojemnika. W całości. Wsypujemy skrobię ziemniaczaną i mieszamy. I, jak dla mnie, to jest ten najfajniejszy moment... Na anglojęzycznych blogach ta masa nazywana jest cloud dough , czyli chmurkowe ciasto . Po polsku funkcjonuje piankolina , pewnie od zastosowania pianki do golenia. Do mnie skojarzenie z chmurami przemawia ...

Maść z mniszka na ratunek

Lato, jakie by w tym roku nie było, ewidentnie zbliża się ku końcówce. Chłody pomału nadchodzą, a dla mnie niestety wiąże się to z problemami skórnymi. Niby nie są one jakieś wielkie, rzucające się w oczy, ale wkurzają mnie niemiłosiernie i jak dotąd regularne kremowanie rąk nic na nie nie pomagało. Gdy na dworze zaczyna być zimno wysusza mi się skóra dłoni do tego stopnia, że na palcu wskazującym zaczyna być chropowata i wygląda, jakbym wcale o siebie nie dbała, a przy paznokciach kciuków pęka i tworzą mi się bolesne ranki. Nie są one wielkie, ale wykonywaniu wszelkich czynności domowych zawsze towarzyszy dyskomfort. Ponieważ klasyczne środki jakoś mi nie pomagały (szczególnie, że wiele maści, nawet tych aptecznych za bazę ma alkohol), w tym roku postanowiłam się pobawić w zielarkę. Przyznam, że dopiero wtedy, gdy zaczęłam szukać przepisu na kremy/maści łagodzące na AZS dla Młodszego - po dokonaniu przykrego odkrycia, że trudno go czymkolwiek wysmarować, bo większość maści w pierw...