Przejdź do głównej zawartości

Do zabawy i do mycia

W pewnym sensie masy plastyczne do zabawy dla dzieci są powtarzalne. Ciastoliny, plasteliny, piaskoliny, piankoliny, piaski kinetyczne. Niby wszystkie takie same, bo na okrągło zagniatanie, rozciąganie, wałkowanie. A jednak każda z nich dostarcza - przynajmniej moim dzieciom (heloł, prawie 10-latkowi też) - coraz to nowych atrakcji. I dlatego, choć zdarzyło mi się wypróbować już jakiś przepis z danego gatunku, który wydaje się najgenialniejszy w swoim rodzaju, sięgam po kolejny. Bo czasami drobna zmiana robi gigantyczną różnicę. I pojawia się nowy najgenialniejszy przepis.
Tak było i tym razem z ciastoliną do mycia. Robiliśmy już jedną jakiś czas temu (Myjąca ciastolina) i wydawała nam się super. Potem po drodze przygotowywałam dzieciom inne atrakcje, nadal nie wszystkie opisałam... I teraz spróbowałam z ciastoliną kąpielową raz jeszcze. I to jest dopiero absolutny hit!

Składniki:
- pół szklanki skrobi ziemniaczanej
- 2 łyżki (z górką) mydła w płynie
- 4 łyżki oliwy z oliwek/oliwki dla niemowląt
- barwniki spożywcze
Ja robiłam z potrójnej ilości, tak jakoś wyszło.
Najpierw wymieszałam mydło z oliwką, potem podzieliłam na porcje do miseczek.
Do każdej porcji dodałam inny barwnik.
Następnie dodawałam stopniowo skrobię ziemniaczaną, aż do uzyskania ciastolinowatej konsystencji.
Tak, żeby masa nie była kleista w dotyku, ale też tak, aby nie przesadzić i nie zrobić zbyt twardej.
Plastyczność cudowna. Spokojnie można by się tym bawić i na stole, bo rewelacyjnie dawała się formować, choć, jak to z masami zawierającymi skrobię bywa - nie trzymała formy w 100%. Założeniem jednak była zabawa w wodzie, więc ciastolina trafiła do wanny.
Młodszy z kolorem żółtym rozprawił się dosyć szybko ("Bo ja lubię żółty kolor").
W ogóle zagniatanie, rozbełtywanie w wodzie, mycie się nią spowodowało dosyć szybkie zużycie zabawki. Starszy nie był w tych zawodach gorszy.

Aż szkoda, bo tak pięknie można było się twórczo z jej pomocą rozwinąć... Chyba jednak nie mogę oczekiwać, że niespełna 3-latek będzie w takich kwestiach kierował się głosem rozsądku. Trudno, koszt niewielki, zrobię znowu.

Ostrzeżenie: Taka ilość skrobi ziemniaczanej na pewno będzie w wannie zauważalna. Nie dziwcie się więc, jeżeli po takiej radosnej kąpieli zostanie Wam na wannie osad...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Doświadczenie na misiach

Trochę nieogarnięta ostatnio jestem. Nie moja wina to tym razem, raczej mojego leczenia. Nie mam niestety na to wpływu. Akceptuję stan, jaki jest, żeby się nie frustrować.  Nie zmienia to faktu, że coś tam, choćby ze Starszym działamy.  Robiliście kiedyś doświadczenia na zwierzętach? Wyrywanie nóżek muchom? Słaby żart. Też nie robiłam. Ale są takie zwierzątka domowe, które się świetnie do jednego eksperymentu nadają. Misie-gumisie, Haribo, czy jak je tam sobie nazywacie, a akurat macie pod ręką. Zwłaszcza wtedy, gdy zapowiada się, że jednak się zmarnują, bo nikt już nie chce sięgać do otwartej paczki... Jak tam Wasza wiedza przyrodnicza? Co się stanie, gdy umieścimy po misiu w różnych roztworach? Czy miś w czystej wodzie się rozpuści? Spróbujmy. Przygotujcie 6 pojemników plastikowych/szklanych, co tam macie pod ręką, i do pierwszego wlejcie pół kubka mleka, do drugiego octu, do pozostałych 4 wlejcie po pół kubka wody. W jednym niech woda pozostanie bez dodatków. Do 3 k...

Piankolina - chmurkolina

   Wyjątkowo szybka akcja zabawowa, gdy ma się potrzebę odrobiny spokoju od dzieci w szale przygotowań świątecznych. Albo jakichkolwiek innych. A dzieci odmawiają już współpracy w zakresie sprzątania ;-). Już jakiś czas temu zaopatrzyłam się w piankę do golenia. Nie, nie zużyłam mężowi, bo on używa żelu, a tutaj pianka jest wskazana... Zapas skrobi ziemniaczanej, z racji naszych różnych zabaw, posiadam nieco większy niż wskazywałby na to zdrowy rozsądek... Do tej zabawy potrzebne są, jak wynika z powyższego: - 1 opakowanie pianki do golenia - 1 kg skrobi ziemniaczanej - duży pojemnik, w którym da się te dwa produkty wymieszać Piankę wyciskamy do pojemnika. W całości. Wsypujemy skrobię ziemniaczaną i mieszamy. I, jak dla mnie, to jest ten najfajniejszy moment... Na anglojęzycznych blogach ta masa nazywana jest cloud dough , czyli chmurkowe ciasto . Po polsku funkcjonuje piankolina , pewnie od zastosowania pianki do golenia. Do mnie skojarzenie z chmurami przemawia ...

Maść z mniszka na ratunek

Lato, jakie by w tym roku nie było, ewidentnie zbliża się ku końcówce. Chłody pomału nadchodzą, a dla mnie niestety wiąże się to z problemami skórnymi. Niby nie są one jakieś wielkie, rzucające się w oczy, ale wkurzają mnie niemiłosiernie i jak dotąd regularne kremowanie rąk nic na nie nie pomagało. Gdy na dworze zaczyna być zimno wysusza mi się skóra dłoni do tego stopnia, że na palcu wskazującym zaczyna być chropowata i wygląda, jakbym wcale o siebie nie dbała, a przy paznokciach kciuków pęka i tworzą mi się bolesne ranki. Nie są one wielkie, ale wykonywaniu wszelkich czynności domowych zawsze towarzyszy dyskomfort. Ponieważ klasyczne środki jakoś mi nie pomagały (szczególnie, że wiele maści, nawet tych aptecznych za bazę ma alkohol), w tym roku postanowiłam się pobawić w zielarkę. Przyznam, że dopiero wtedy, gdy zaczęłam szukać przepisu na kremy/maści łagodzące na AZS dla Młodszego - po dokonaniu przykrego odkrycia, że trudno go czymkolwiek wysmarować, bo większość maści w pierw...