Przejdź do głównej zawartości

Busy bag. Część 2 - Potworne magnesiki

Trochę mnie nie było. Urlop. Należał mi się, a co. Wiem, że nie zakończyłam tematu busy bags przed wyjazdem, w pełni wakacyjnego sezonu. Na szczęście to nic straconego. Busy bags są przydatne także poza sezonem, nie tylko na wyjazdach. Można zabierać je ze sobą do restauracji, kawiarni, w kolejkę do lekarza albo po prostu bawić się nimi w domu.

Dzisiaj na tapecie potwory. A przy okazji moje odkrycie: papier magnetyczny do drukarki. Wiedziałam, że można magnes z metra, ale dopiero przy tej okazji odkryłam, że dostępny jest u nas papier w formacie A4, który rewelacyjnie można zadrukować przy użyciu zwykłej, domowej drukarki. Super sprawa. Magnes nie jest mocny, ale do zabaw w zupełności wystarczy. Na pewno warto go mieć także do innych projektów. Swój kupowałam na Allegro.
Aaa, dla bezpieczeństwa, lepiej do drukarki wkładać kartki magnetyczne pojedynczo, ponieważ, jak to magnesy - przyciągają się wzajemnie.

Z tego ostatniego powodu tak fantastycznie nadają się do potworków. Znalazłam je na stronie Itsy Bitsy Fun, gdzie znajduje się też całe mnóstwo innych inspiracji do samodzielnego przygotowania puzzli i prostych zabawek. Możecie szablon pobrać stamtąd lub po prostu tutaj.

Potem wystarczy wydrukować (8 stron) i powycinać. Ja pozostawiłam ciało (body) potworów bez wycinania, uznając, że w ten sposób pozostałe elementy będą lepiej przylegać. Poza tym elegancko mogłam wpiąć te strony w segregator, a oczka, rączki, nóżki itd. włożyć osobno do zamykanej na suwak koszulki.
Na koniec pozostaje nieskończone układanie coraz to nowych potworów.
Oczywiście szablon można wydrukować na zwykłej kartce, pamiętajcie jednak o tym, że wtedy jego trwałość jest ograniczona. Ew. w grę wchodzi laminowanie lub oklejanie folią samoprzylepną - takie metody zastosowałam przy kolejnych busy bags.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Doświadczenie na misiach

Trochę nieogarnięta ostatnio jestem. Nie moja wina to tym razem, raczej mojego leczenia. Nie mam niestety na to wpływu. Akceptuję stan, jaki jest, żeby się nie frustrować.  Nie zmienia to faktu, że coś tam, choćby ze Starszym działamy.  Robiliście kiedyś doświadczenia na zwierzętach? Wyrywanie nóżek muchom? Słaby żart. Też nie robiłam. Ale są takie zwierzątka domowe, które się świetnie do jednego eksperymentu nadają. Misie-gumisie, Haribo, czy jak je tam sobie nazywacie, a akurat macie pod ręką. Zwłaszcza wtedy, gdy zapowiada się, że jednak się zmarnują, bo nikt już nie chce sięgać do otwartej paczki... Jak tam Wasza wiedza przyrodnicza? Co się stanie, gdy umieścimy po misiu w różnych roztworach? Czy miś w czystej wodzie się rozpuści? Spróbujmy. Przygotujcie 6 pojemników plastikowych/szklanych, co tam macie pod ręką, i do pierwszego wlejcie pół kubka mleka, do drugiego octu, do pozostałych 4 wlejcie po pół kubka wody. W jednym niech woda pozostanie bez dodatków. Do 3 k...

Piankolina - chmurkolina

   Wyjątkowo szybka akcja zabawowa, gdy ma się potrzebę odrobiny spokoju od dzieci w szale przygotowań świątecznych. Albo jakichkolwiek innych. A dzieci odmawiają już współpracy w zakresie sprzątania ;-). Już jakiś czas temu zaopatrzyłam się w piankę do golenia. Nie, nie zużyłam mężowi, bo on używa żelu, a tutaj pianka jest wskazana... Zapas skrobi ziemniaczanej, z racji naszych różnych zabaw, posiadam nieco większy niż wskazywałby na to zdrowy rozsądek... Do tej zabawy potrzebne są, jak wynika z powyższego: - 1 opakowanie pianki do golenia - 1 kg skrobi ziemniaczanej - duży pojemnik, w którym da się te dwa produkty wymieszać Piankę wyciskamy do pojemnika. W całości. Wsypujemy skrobię ziemniaczaną i mieszamy. I, jak dla mnie, to jest ten najfajniejszy moment... Na anglojęzycznych blogach ta masa nazywana jest cloud dough , czyli chmurkowe ciasto . Po polsku funkcjonuje piankolina , pewnie od zastosowania pianki do golenia. Do mnie skojarzenie z chmurami przemawia ...

Maść z mniszka na ratunek

Lato, jakie by w tym roku nie było, ewidentnie zbliża się ku końcówce. Chłody pomału nadchodzą, a dla mnie niestety wiąże się to z problemami skórnymi. Niby nie są one jakieś wielkie, rzucające się w oczy, ale wkurzają mnie niemiłosiernie i jak dotąd regularne kremowanie rąk nic na nie nie pomagało. Gdy na dworze zaczyna być zimno wysusza mi się skóra dłoni do tego stopnia, że na palcu wskazującym zaczyna być chropowata i wygląda, jakbym wcale o siebie nie dbała, a przy paznokciach kciuków pęka i tworzą mi się bolesne ranki. Nie są one wielkie, ale wykonywaniu wszelkich czynności domowych zawsze towarzyszy dyskomfort. Ponieważ klasyczne środki jakoś mi nie pomagały (szczególnie, że wiele maści, nawet tych aptecznych za bazę ma alkohol), w tym roku postanowiłam się pobawić w zielarkę. Przyznam, że dopiero wtedy, gdy zaczęłam szukać przepisu na kremy/maści łagodzące na AZS dla Młodszego - po dokonaniu przykrego odkrycia, że trudno go czymkolwiek wysmarować, bo większość maści w pierw...