Przejdź do głównej zawartości

Myjąca ciastolina

Nie wiem, czy wszystkie dwulatki tak mają, ale mój Młodszy w ramach jakiegoś buntu postanowił ostatnio się nie myć. Nie przypominam sobie, żeby czegoś się wystraszył, a był megaentuzjastą kąpieli. A tym razem, przez kilka dni, ledwo włożony do wody krzyczał, że mam już podać ręcznik... Wypadało postarać się o zmianę nastawienia i ponownie obudzić entuzjazm.
A skoro lubi bawić się ciastoliną, tzn. skubać ją na małe kulki, to może jej wersja do kąpieli też okaże się fajna?

Składniki:
1/2 - 3/4 szklanki skrobi ziemniaczanej
1/8 szklanki żelu do mycia (dowolny, ale lepiej, żeby wiadomo było, że Wam dziecka nie uczuli...)
4 łyżeczki  oleju kokosowego
barwnik spożywczy
olejek zapachowy (opcjonalnie)


1. Pierwsze trzy składniki umieścić w misce, przy czym skrobi dać lepiej na początek mniej i ewentualnie stopniowo dodawać, aż do uzyskania pożądanej konsystencji. Ta ciastolina nie będzie tak idealnie plastyczna, jak klasyczna, będzie nieco bardziej krucha.


2. Następnie podzielić na porcje i do każdej dodać odrobinkę barwnika spożywczego. Ja z założenia zagniotłam tylko na tyle, żeby uzyskać marmurkowe zabarwienie ciastoliny. Bardzo to Starszemu do gustu przypadło. Młodszy po prostu zachwycił się faktem "kolorów" w wannie.


3. I już. Można się bawić. U nas ciastolina, zamiast do zagniatania i modelowania, służy raczej jako kredka do malowania w wannie. Np. po plecach, jak na zdjęciu (nieostrym, bo Młodszy chciał oczywiście zobaczyć, jak ja to zdjęcie plecków robię...). No dobra, kulki też powstają.

Co warto wiedzieć? Raczej nie dawać dzieciom do zabawy całej ciastoliny na jeden raz. I tak warstwa skrobi ziemniaczanej na dnie będzie spora - w końcu to prawie jak kąpiel w krochmalu, tylko w kolorze. Barwniki po połączeniu z ciastoliną, owszem w danym momencie zabarwiają, ale bez problemu udaje je się spłukać zarówno z dzieci, jak i z wanny.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Doświadczenie na misiach

Trochę nieogarnięta ostatnio jestem. Nie moja wina to tym razem, raczej mojego leczenia. Nie mam niestety na to wpływu. Akceptuję stan, jaki jest, żeby się nie frustrować.  Nie zmienia to faktu, że coś tam, choćby ze Starszym działamy.  Robiliście kiedyś doświadczenia na zwierzętach? Wyrywanie nóżek muchom? Słaby żart. Też nie robiłam. Ale są takie zwierzątka domowe, które się świetnie do jednego eksperymentu nadają. Misie-gumisie, Haribo, czy jak je tam sobie nazywacie, a akurat macie pod ręką. Zwłaszcza wtedy, gdy zapowiada się, że jednak się zmarnują, bo nikt już nie chce sięgać do otwartej paczki... Jak tam Wasza wiedza przyrodnicza? Co się stanie, gdy umieścimy po misiu w różnych roztworach? Czy miś w czystej wodzie się rozpuści? Spróbujmy. Przygotujcie 6 pojemników plastikowych/szklanych, co tam macie pod ręką, i do pierwszego wlejcie pół kubka mleka, do drugiego octu, do pozostałych 4 wlejcie po pół kubka wody. W jednym niech woda pozostanie bez dodatków. Do 3 k...

Piankolina - chmurkolina

   Wyjątkowo szybka akcja zabawowa, gdy ma się potrzebę odrobiny spokoju od dzieci w szale przygotowań świątecznych. Albo jakichkolwiek innych. A dzieci odmawiają już współpracy w zakresie sprzątania ;-). Już jakiś czas temu zaopatrzyłam się w piankę do golenia. Nie, nie zużyłam mężowi, bo on używa żelu, a tutaj pianka jest wskazana... Zapas skrobi ziemniaczanej, z racji naszych różnych zabaw, posiadam nieco większy niż wskazywałby na to zdrowy rozsądek... Do tej zabawy potrzebne są, jak wynika z powyższego: - 1 opakowanie pianki do golenia - 1 kg skrobi ziemniaczanej - duży pojemnik, w którym da się te dwa produkty wymieszać Piankę wyciskamy do pojemnika. W całości. Wsypujemy skrobię ziemniaczaną i mieszamy. I, jak dla mnie, to jest ten najfajniejszy moment... Na anglojęzycznych blogach ta masa nazywana jest cloud dough , czyli chmurkowe ciasto . Po polsku funkcjonuje piankolina , pewnie od zastosowania pianki do golenia. Do mnie skojarzenie z chmurami przemawia ...

Maść z mniszka na ratunek

Lato, jakie by w tym roku nie było, ewidentnie zbliża się ku końcówce. Chłody pomału nadchodzą, a dla mnie niestety wiąże się to z problemami skórnymi. Niby nie są one jakieś wielkie, rzucające się w oczy, ale wkurzają mnie niemiłosiernie i jak dotąd regularne kremowanie rąk nic na nie nie pomagało. Gdy na dworze zaczyna być zimno wysusza mi się skóra dłoni do tego stopnia, że na palcu wskazującym zaczyna być chropowata i wygląda, jakbym wcale o siebie nie dbała, a przy paznokciach kciuków pęka i tworzą mi się bolesne ranki. Nie są one wielkie, ale wykonywaniu wszelkich czynności domowych zawsze towarzyszy dyskomfort. Ponieważ klasyczne środki jakoś mi nie pomagały (szczególnie, że wiele maści, nawet tych aptecznych za bazę ma alkohol), w tym roku postanowiłam się pobawić w zielarkę. Przyznam, że dopiero wtedy, gdy zaczęłam szukać przepisu na kremy/maści łagodzące na AZS dla Młodszego - po dokonaniu przykrego odkrycia, że trudno go czymkolwiek wysmarować, bo większość maści w pierw...