Składniki:
- odżywka do włosów
- skrobia ziemniaczana
- kilka łyżek zwykłej mąki
W zasadzie przepis, na którym bazowałam, mówił o użyciu samej skrobii w połączeniu z odżywką w stosunku 2:1. Problem polega jednak na tym, że połączenie skrobii z płynem daje coś na pograniczu cieczy nienewtonowskiej. Czyli owszem, dało się to super fajnie zagnieść, ale po chwili przestawało trzymać kształt i masa się nieco rozpływała. Dodatnie większej ilości skrobii z kolei powodowało zbytnie kruszenie się całości, więc o zabawie jak ciastoliną nie było już mowy. Żeby jednak nie zmarnować wszystkiego, postanowiłam dodać kilka łyżek zwykłej mąki, która pozwoliła lepiej utrzymać całość "w kupie".
Barwniki oczywiście też dodałam.
Starszy był efektem początkowo zachwycony, bo masa jest rzeczywiście bardzo delikatna w dotyku. Młodszemu też pasowała, bo on jest na etapie przeciskania wszystkiego przez taką "strzykawkę" z oryginalnego Play-Doh i robienia kulek, tudzież ściubienia każdej masy na drobne.
Starszy jednak po chwili stwierdził, że pierwsza ciastolina, którą dla nich robiłam, jest jednak zdecydowanie lepsza i identyczna z oryginałem, bo daje się tak samo idealnie modelować. Ta ma pod tym względem większe ograniczenia.
Więc jeżeli ktoś nie chce ryzykować zmarnowania odżywki i skrobii ziemniaczanej. Polecam naprawdę niezawodny przepis na domową ciastolinę. U nas wytrzymała spokojnie pół roku, choć dosyć szybko stała się monotonna kolorystycznie - szaro-buro-zielona z czerwonymi wstawkami.
Komentarze
Prześlij komentarz