Przymierzałam się już wcześniej ze zwykłej ciekawości. Niedawno zaistniała jednak gwałtowna potrzeba przetestowania przepisu w nadziei na oszczędności przy przygotowaniu dużej ilości glutków. W opisie pojawiały się informacje, że ponoć taka mikstura nadaje się w zastępstwie klejów "glutkowych" powszechnie stosowanych. No, i że skleja - przynajmniej materiały papiernicze - jak należy.
Składniki:
- 1/3 szklanki cukru
- 1 szklanka mąki
- 1 łyżeczka octu winnego
- 1,5 szklanki wody
Świtało mi w tyle głowy, że, patrząc na skład, coś może pójść nie tak, ale...
1. Wsypać suche składniki do garnka i wymieszać.
2. Stopniowo, cały czas mieszając, dodawać wody. Tak, żeby nie było grudek.
3. Dodać ocet, wymieszać i podgrzewać na średniej temperaturze. Mieszać, mieszać, co jakiś czas mieszać. Żadnych grudek.
4. W efekcie konsystencja powinna się zagęścić i przypominać mniej więcej "kupny" klej w płynie. Całość wystudzić. Potem można używać.
Trzeba przyznać, że mikstura rzeczywiście materiały papiernicze skleja i to całkiem solidnie.
Ale:
- Na pewno trzeba wziąć poprawkę na czas wysychania, bo jest on - w moim odczuciu - zdecydowanie dłuższy niż przy kleju gotowym.
- Kolejna sprawa, to sam czas przygotowania. Mimo że jest łatwe, to czasu nieco zajmuje. Uznałam więc, że skicham się, jeśli na tej bazie miałabym przygotować glutki w hurtowej ilości. Więc ten temat na razie odpuściłam. I klej poszedł w odstawkę.
Ta odstawka miała swoje dobre strony (choć mogłaby mieć złe, gdybym się w porę nie zorientowała). Przekonałam się, że nawet w zamkniętym pojemniku nie można tego kleju przechowywać zbyt długo... To było właśnie to, co mi w tyle głowy świtało, gdy patrzyłam na skład. Żaden opis przygotowania kleju w tej wersji nie wspominał o terminie "przydatności". Tylko o zamkniętym pojemniku.
Któregoś pięknego dnia spojrzałam na butelkę, w której przechowywałam klej, a ona niepokojąco napuchła. Otworzyłam, i stało się to:
Wniosek jest taki, że jeśli macie w zamiarze zużyć duże ilości kleju, najlepiej tego samego dnia, to możecie sobie tego kleju namieszać. Przygotowanie mniejszej ilości - szkoda zachodu.
Składniki:
- 1/3 szklanki cukru
- 1 szklanka mąki
- 1 łyżeczka octu winnego
- 1,5 szklanki wody
Świtało mi w tyle głowy, że, patrząc na skład, coś może pójść nie tak, ale...
1. Wsypać suche składniki do garnka i wymieszać.
2. Stopniowo, cały czas mieszając, dodawać wody. Tak, żeby nie było grudek.
3. Dodać ocet, wymieszać i podgrzewać na średniej temperaturze. Mieszać, mieszać, co jakiś czas mieszać. Żadnych grudek.
4. W efekcie konsystencja powinna się zagęścić i przypominać mniej więcej "kupny" klej w płynie. Całość wystudzić. Potem można używać.
Trzeba przyznać, że mikstura rzeczywiście materiały papiernicze skleja i to całkiem solidnie.
Ale:
- Na pewno trzeba wziąć poprawkę na czas wysychania, bo jest on - w moim odczuciu - zdecydowanie dłuższy niż przy kleju gotowym.
- Kolejna sprawa, to sam czas przygotowania. Mimo że jest łatwe, to czasu nieco zajmuje. Uznałam więc, że skicham się, jeśli na tej bazie miałabym przygotować glutki w hurtowej ilości. Więc ten temat na razie odpuściłam. I klej poszedł w odstawkę.
Ta odstawka miała swoje dobre strony (choć mogłaby mieć złe, gdybym się w porę nie zorientowała). Przekonałam się, że nawet w zamkniętym pojemniku nie można tego kleju przechowywać zbyt długo... To było właśnie to, co mi w tyle głowy świtało, gdy patrzyłam na skład. Żaden opis przygotowania kleju w tej wersji nie wspominał o terminie "przydatności". Tylko o zamkniętym pojemniku.
Któregoś pięknego dnia spojrzałam na butelkę, w której przechowywałam klej, a ona niepokojąco napuchła. Otworzyłam, i stało się to:
Wniosek jest taki, że jeśli macie w zamiarze zużyć duże ilości kleju, najlepiej tego samego dnia, to możecie sobie tego kleju namieszać. Przygotowanie mniejszej ilości - szkoda zachodu.
Komentarze
Prześlij komentarz