Przejdź do głównej zawartości

Puchate farby

Niewspółmiernie długo w stosunku do łatwości realizacji przymierzałam się do kilku zabaw z użyciem pianki do golenia. Być może po prostu dlatego, że zawsze zapominałam o jej zakupie. W domu na stanie jakoś zawsze tylko żel do golenia jest, a to jednak nie to samo...
Mieliśmy robić chmurę deszczową, ale Młodszy pomysł oprotestował, bo skusiło go bardziej malowanie. Na szczęście jakieś resztki naszego "ulubionego" kleju do glutów miałam w zanadrzu (bo choć dawno nic tutaj nie pisałam, to gluty się tworzyły, oj, tworzyły, w ilościach hurtowych, utopić się w nich prawie można...).

Żeby zrobić farbki z pianki do golenia wystarczy wymieszać ją z klejem (u nas to już tradycyjnie Colorino Kids) w proporcji mniej więcej 1:1, a potem dodać barwniki (najlepiej spożywcze), wymieszać i gotowe.

Farbki wychodzą bardzo wydajne, więc nie ma co przesadzać z produkowaną ilością, szczególnie że mam wątpliwości, co do możliwości ich dłuższego przechowywania.
Ich dodatkową zaletą jest to, że się nie wylewają, więc nie ma ryzyka, że zawartość przewróconego pojemniczka zaleje okolicę.
Takie farbki można nakładać albo grubą warstwą pędzelkiem, albo (czego, my unikając afer, akurat nie zrobiliśmy) zrobić "tytki" foliowe, takie jak się robi do lukrowania ciastek, i w ten sposób "malować".
Ten drugi sposób ma tę zaletę, że pozwala tworzyć w miarę równomierną warstwę farby na kartce. Wprawdzie po wyschnięciu warstewka ta staje się cieńsza, ale nadal pozostaje puchata i miękka. Warto więc, aby wyjściowo rzeczywiście była grubsza.

Tych farbek trochę nam po malowaniu zostało, więc idąc za ciosem przerobiliśmy je na piankowe gluty...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Doświadczenie na misiach

Trochę nieogarnięta ostatnio jestem. Nie moja wina to tym razem, raczej mojego leczenia. Nie mam niestety na to wpływu. Akceptuję stan, jaki jest, żeby się nie frustrować.  Nie zmienia to faktu, że coś tam, choćby ze Starszym działamy.  Robiliście kiedyś doświadczenia na zwierzętach? Wyrywanie nóżek muchom? Słaby żart. Też nie robiłam. Ale są takie zwierzątka domowe, które się świetnie do jednego eksperymentu nadają. Misie-gumisie, Haribo, czy jak je tam sobie nazywacie, a akurat macie pod ręką. Zwłaszcza wtedy, gdy zapowiada się, że jednak się zmarnują, bo nikt już nie chce sięgać do otwartej paczki... Jak tam Wasza wiedza przyrodnicza? Co się stanie, gdy umieścimy po misiu w różnych roztworach? Czy miś w czystej wodzie się rozpuści? Spróbujmy. Przygotujcie 6 pojemników plastikowych/szklanych, co tam macie pod ręką, i do pierwszego wlejcie pół kubka mleka, do drugiego octu, do pozostałych 4 wlejcie po pół kubka wody. W jednym niech woda pozostanie bez dodatków. Do 3 k...

Piankolina - chmurkolina

   Wyjątkowo szybka akcja zabawowa, gdy ma się potrzebę odrobiny spokoju od dzieci w szale przygotowań świątecznych. Albo jakichkolwiek innych. A dzieci odmawiają już współpracy w zakresie sprzątania ;-). Już jakiś czas temu zaopatrzyłam się w piankę do golenia. Nie, nie zużyłam mężowi, bo on używa żelu, a tutaj pianka jest wskazana... Zapas skrobi ziemniaczanej, z racji naszych różnych zabaw, posiadam nieco większy niż wskazywałby na to zdrowy rozsądek... Do tej zabawy potrzebne są, jak wynika z powyższego: - 1 opakowanie pianki do golenia - 1 kg skrobi ziemniaczanej - duży pojemnik, w którym da się te dwa produkty wymieszać Piankę wyciskamy do pojemnika. W całości. Wsypujemy skrobię ziemniaczaną i mieszamy. I, jak dla mnie, to jest ten najfajniejszy moment... Na anglojęzycznych blogach ta masa nazywana jest cloud dough , czyli chmurkowe ciasto . Po polsku funkcjonuje piankolina , pewnie od zastosowania pianki do golenia. Do mnie skojarzenie z chmurami przemawia ...

Maść z mniszka na ratunek

Lato, jakie by w tym roku nie było, ewidentnie zbliża się ku końcówce. Chłody pomału nadchodzą, a dla mnie niestety wiąże się to z problemami skórnymi. Niby nie są one jakieś wielkie, rzucające się w oczy, ale wkurzają mnie niemiłosiernie i jak dotąd regularne kremowanie rąk nic na nie nie pomagało. Gdy na dworze zaczyna być zimno wysusza mi się skóra dłoni do tego stopnia, że na palcu wskazującym zaczyna być chropowata i wygląda, jakbym wcale o siebie nie dbała, a przy paznokciach kciuków pęka i tworzą mi się bolesne ranki. Nie są one wielkie, ale wykonywaniu wszelkich czynności domowych zawsze towarzyszy dyskomfort. Ponieważ klasyczne środki jakoś mi nie pomagały (szczególnie, że wiele maści, nawet tych aptecznych za bazę ma alkohol), w tym roku postanowiłam się pobawić w zielarkę. Przyznam, że dopiero wtedy, gdy zaczęłam szukać przepisu na kremy/maści łagodzące na AZS dla Młodszego - po dokonaniu przykrego odkrycia, że trudno go czymkolwiek wysmarować, bo większość maści w pierw...