Dzisiaj przede wszystkim zdjęcia, które może zachęcą Was do paprania się razem z dziećmi. Reakcja chemiczna taka sama, jak w przypadku kul kąpielowych, bo w użyciu kwas cytrynowy i soda oczyszczona. Ale zabawa chyba nawet większa...
Przyda się Wam kilka małych pojemniczków, mogą być np. po jogurtach. Ja mam na stanie nieużywane do wypieków (bo jakoś się nie sprawdzają) foremki silikonowe do muffinek. Do tego zdecydowanie przyda się jakiś większy pojemnik, przynajmniej taca, ale chyba lepiej z coś nieco wyższymi brzegami - żeby potem było mniej sprzątania. Tradycyjnie już barwniki spożywcze, soda oczyszczona i kwas cytrynowy. I woda.
Do pojemniczków wsypałam po łyżce kwasu cytrynowego i zalałam gorącą wodą, żeby się rozpuścił. Następnie do każdego pojemniczka dodałam barwnik spożywczy.
Posadziłam dziecko przy stole. Podstawiłam mu miseczkę z sodą oczyszczoną i łyżeczkę i pozwoliłam mu ją przesypywać do pojemniczków.
Zabawa trwała.
I trwała.
I trwała.
A tutaj jeszcze krótki filmik
A jak się znudziła taka jej forma, to najpierw Młodszy sam zaczął mieszać sodę z kwasem na sucho i wsypywać do pojemniczków.
A potem odwrócił proces i zaczął przelewać łyżeczką płyn do suchych produktów.
A na to wszystko jeszcze poszła w ruch strzykawka.
Zeszło nam na tym z 1,5 h, jak nic.
Po zakończonej zabawie zostawiłam te cudowne miksy do odparowania, tak jak Młodszy je porzucił. Po 3 dniach można było utworzone kryształy wykorzystać ponownie - tym razem w wannie, do przyrządzania eliksirów, jak je ze Starszym nazywają. Wprawdzie już się nie pieniły, ale można było pomieszać trochę kolorów, żeby uzyskać nasz ulubiony brudnozielony i szarobury ;-).
Przyda się Wam kilka małych pojemniczków, mogą być np. po jogurtach. Ja mam na stanie nieużywane do wypieków (bo jakoś się nie sprawdzają) foremki silikonowe do muffinek. Do tego zdecydowanie przyda się jakiś większy pojemnik, przynajmniej taca, ale chyba lepiej z coś nieco wyższymi brzegami - żeby potem było mniej sprzątania. Tradycyjnie już barwniki spożywcze, soda oczyszczona i kwas cytrynowy. I woda.
Do pojemniczków wsypałam po łyżce kwasu cytrynowego i zalałam gorącą wodą, żeby się rozpuścił. Następnie do każdego pojemniczka dodałam barwnik spożywczy.
Posadziłam dziecko przy stole. Podstawiłam mu miseczkę z sodą oczyszczoną i łyżeczkę i pozwoliłam mu ją przesypywać do pojemniczków.
Zabawa trwała.
I trwała.
I trwała.
A tutaj jeszcze krótki filmik
A jak się znudziła taka jej forma, to najpierw Młodszy sam zaczął mieszać sodę z kwasem na sucho i wsypywać do pojemniczków.
A potem odwrócił proces i zaczął przelewać łyżeczką płyn do suchych produktów.
A na to wszystko jeszcze poszła w ruch strzykawka.
Zeszło nam na tym z 1,5 h, jak nic.
Po zakończonej zabawie zostawiłam te cudowne miksy do odparowania, tak jak Młodszy je porzucił. Po 3 dniach można było utworzone kryształy wykorzystać ponownie - tym razem w wannie, do przyrządzania eliksirów, jak je ze Starszym nazywają. Wprawdzie już się nie pieniły, ale można było pomieszać trochę kolorów, żeby uzyskać nasz ulubiony brudnozielony i szarobury ;-).
Komentarze
Prześlij komentarz