Krótka relacja z naszej kolejnej, zeszłotygodniowej akcji. Starszy wybył z domu na kilka dni, a my tu musieliśmy z Młodszym zrobić coś, żeby fioła nie dostać. Pogoda za bardzo spacerowa nie była. A ja, szczerze mówiąc, miałam średnią ochotę na jakieś większe przedsięwzięcia. Zawaliłam się pracą i znalezienie opcji, w której Młodszy zająłby się sobą sam, przy moim niewielkim zaangażowaniu umysłowym, było zbawieniem.
Wystarczy przezroczyste naczynie, nawet słoik. My z rozmachem chwyciliśmy największą szklaną miskę, jaką posiadam w domu. Do tego naczynia wlać wodę.
W małych pojemniczkach rozrobić trochę barwnika z dowolnym olejem - nie jest to łatwe, ale dokładne rozmieszanie wcale nie jest tutaj konieczne. Wystarczy, że razem z olejem na łyżeczkę kilka kropelek barwnika trafi. W pogotowiu warto też mieć ścierkę ;-).
Potem trzeba już tylko posadzić dziecko przed naczyniem z wodą, dać mu łyżeczkę i niech sobie ten olej przelewa.
Niektórzy na efekt uwalniającego się z oleju barwnika mówią, że to fajerwerki. Jak dla mnie, bardziej to przypomina meduzy.
Zależy, z której strony spojrzeć.
Wystarczy przezroczyste naczynie, nawet słoik. My z rozmachem chwyciliśmy największą szklaną miskę, jaką posiadam w domu. Do tego naczynia wlać wodę.
W małych pojemniczkach rozrobić trochę barwnika z dowolnym olejem - nie jest to łatwe, ale dokładne rozmieszanie wcale nie jest tutaj konieczne. Wystarczy, że razem z olejem na łyżeczkę kilka kropelek barwnika trafi. W pogotowiu warto też mieć ścierkę ;-).
Potem trzeba już tylko posadzić dziecko przed naczyniem z wodą, dać mu łyżeczkę i niech sobie ten olej przelewa.
Niektórzy na efekt uwalniającego się z oleju barwnika mówią, że to fajerwerki. Jak dla mnie, bardziej to przypomina meduzy.
Zależy, z której strony spojrzeć.
Komentarze
Prześlij komentarz