Zastanawiam się niekiedy, kto ma więcej radochy z tych naszych twórczych zapędów... Nie, nie, dzieciaki nie narzekają, wręcz przeciwnie. Jednak to chyba ja doceniam bardziej możliwości, jakie się przy takiej domowej twórczości otwierają...
Młodszy dawno nie wykazywał chęci do malowania. Już nawet myślałam, że go "wena opuściła" ;-). Aż tu nagle, w zeszłym tygodniu, wrzask, że on chce malować. Tak, niestety wrzask, taką metodę komunikacji przyjmuje ostatnimi czasy. Wyciągnęłam więc zbunkrowaną rolkę papieru (polecam ikeowskie, jeśli ktoś ma możliwość - dużo i tanio), naszą ceratę do wszystkiego i... zonk. Pozużywali poprzednim razem nasze farbki samoróbki. Szybki wgląd w moje pintrestowe zasoby, co by się nie powtarzać, ale też nie rozciągać tego w czasie.
I tak powstały farby kisielkowe. Ale są fajne. Te, które robiliśmy do tej pory, też były fajne. Ale te biją inne na głowę. Po pierwsze kisiel pięknie się zabarwił i te kolory farbek są naprawdę soczyste. Po drugie z jednej strony fajnie kolory można mieszać ze sobą malując, ale też spokojnie można nałożyć jedną warstwę na drugą i się nie rozbabrzą. I do tego są szybkoschnące. Naprawdę super.
A jak je zrobić? Po prostu ugotować samodzielnie kisiel..., no, taki ciut gęstszy.
Składniki:
- 2 szklanki wody zimnej
- 3 kopiate łyżki skrobii ziemniaczanej
- 3 łyżki cukru
- 0,5 łyżeczki soli
- barwniki spożywcze
Jedną szklankę wody zagotować w garnuszku z cukrem i solą. W drugiej rozbełtać skrobię. Gdy woda w garnku się zagotuje, wlać wodę ze skrobią i energicznie mieszać aż zgęstnieje.
Podzielić na porcje. Do każdej porcji dodać wybrany barwnik spożywczy. Rozmieszać. Gotowe. Malujemy. Paluszkami, a jakże.
Młodszy dawno nie wykazywał chęci do malowania. Już nawet myślałam, że go "wena opuściła" ;-). Aż tu nagle, w zeszłym tygodniu, wrzask, że on chce malować. Tak, niestety wrzask, taką metodę komunikacji przyjmuje ostatnimi czasy. Wyciągnęłam więc zbunkrowaną rolkę papieru (polecam ikeowskie, jeśli ktoś ma możliwość - dużo i tanio), naszą ceratę do wszystkiego i... zonk. Pozużywali poprzednim razem nasze farbki samoróbki. Szybki wgląd w moje pintrestowe zasoby, co by się nie powtarzać, ale też nie rozciągać tego w czasie.
I tak powstały farby kisielkowe. Ale są fajne. Te, które robiliśmy do tej pory, też były fajne. Ale te biją inne na głowę. Po pierwsze kisiel pięknie się zabarwił i te kolory farbek są naprawdę soczyste. Po drugie z jednej strony fajnie kolory można mieszać ze sobą malując, ale też spokojnie można nałożyć jedną warstwę na drugą i się nie rozbabrzą. I do tego są szybkoschnące. Naprawdę super.
A jak je zrobić? Po prostu ugotować samodzielnie kisiel..., no, taki ciut gęstszy.
Składniki:
- 2 szklanki wody zimnej
- 3 kopiate łyżki skrobii ziemniaczanej
- 3 łyżki cukru
- 0,5 łyżeczki soli
- barwniki spożywcze
Jedną szklankę wody zagotować w garnuszku z cukrem i solą. W drugiej rozbełtać skrobię. Gdy woda w garnku się zagotuje, wlać wodę ze skrobią i energicznie mieszać aż zgęstnieje.
Podzielić na porcje. Do każdej porcji dodać wybrany barwnik spożywczy. Rozmieszać. Gotowe. Malujemy. Paluszkami, a jakże.
Komentarze
Prześlij komentarz