Gdy mój chrześniak był taki mały jak mój Młodszy, albo trochę starszy uparcie z różnych okazji kupowałam mu w prezencie gotowe farby i kredki do malowania w wannie. Potem jego mama odgrażała mi się, że moim dzieciom też takie rzeczy będzie kupować, bo diabelstwo - mimo przeznaczenia łazienkowego - potwornie źle się zmywało. Trzeba było szorować, żeby pozbyć się z płytek i wanny śladów dziecięcej twórczości.
Nie przesadzała, bo Starszemu też takie "artykuły plastyczne" kupowałam i też miałam sprzątania więcej, niż bym sobie tego życzyła. Choć nie powiem, żebym żałowała, dając mu taką możliwość zabawy.
Ponieważ jednak wzięło mnie na DIY, to farbek do wanny nie mogłam sobie odpuścić. Zwłaszcza, że teraz już wiem, że na głowę trzeba upaść, żeby inwestować w farbki sklepowe. Naprawdę.
Wystarczy mieć:
- żel/płyn do mycia (najlepiej używany na co dzień, bez żadnego ryzyka, że jakiś niesprawdzony uczuli Wam dziecko)
- barwniki spożywcze (ja nieodmiennie korzystam z żelowych Wiltona, 8 szt. to wydatek ok. 70 zł, a są niesamowicie wydajne, używamy ich do wszystkich naszych zabaw od ponad pół roku, a nawet połowy nie zużyliśmy. Do tego bez większych problemów schodzą z przypadkowo zabrudzonych powierzchni)
- jakieś pudełeczka, żeby wygodnie w wannie korzystać z farbek
Do pudełeczek (tylu, ile kolorów przygotowujecie) wlewamy na oko żel do mycia, tyle ile żelu w danym momencie chcecie spożytkować. Do każdego pudełeczka z osobna - też na oko - dodajemy wybrane barwniki spożywcze. Mieszamy. Gotowe.
Twórczość w wannie zapanowała radosna. Ten pędzel, to dlatego, że Młodszy ma niekiedy opory wobec malowania palcem...
Starszemu też się raczej spodobało...
Potem Młodszy jednak pokusił się jednak o użycie palca.
A potem można było pomalować jeszcze siebie nawzajem.
Albo stworzyć wersję artystyczną w stylu process art. Co mi uświadamia przy okazji, że tego typu twórczość musimy też pouprawiać poza wanną.
A wszystko zmyć można samą wodą, bez szorowania. Ewentualnie lekko przetrzeć ręką. Woda wprawdzie wygląda potem nieszczególnie, ale po wypuszczeniu na wannie śladów też nie zostawiła.
Komentarze
Prześlij komentarz