Dobra, przyznam się: myślałam, że będzie łatwiej i że w ogóle będzie taki efekt wow. Naoglądałam się zdjęć z instruktażami, filmików i w ogóle. Ale to jest trochę tak, że nawet w dziedzinie DIY za bardzo wierzy się chyba temu, co na obrazku, a nie własnej logice. Znaczy, że pokazali wszystko krok po kroku i że jak się skopiuje wszystko też krok po kroku to wyjdzie tak samo pięknie. Może niektórym to się udaje. Spoko. Zazdroszczę więc talentu.
Nie zmienia to faktu, że moje dzieci były w zeszłym roku zachwycone i chyba o to chodzi. Bo tutaj akurat prezentuję moją zeszłoroczną produkcję kalendarza adwentowego. Zanim zacznę zaznaczę tylko, że nie, samodzielnie wykonany kalendarz adwentowy nie wychodzi taniej niż kupiony w sklepie. Chyba, że byle co się do niego wpakuje. Niestety "inwestycja" w słodycze do załadowania kalendarzowej samoróbki z pewnością przekracza koszt zakupu gotowego kalendarza. Ale, jak wspomniałam - dzieciaki doceniają.
Potrzebne będą:
- rolki po papierze toaletowym - po 24 sztuki na dziecko ;-)
- klej
- taśma samoprzylepna (ja korzystałam z washi tape, ale one nie zawsze trzymają tam gdzie trzeba)
- papier dekoracyjny w większej płachcie
- bibuła (gładka, niekarbowana)
- flamaster
Rolki po papierze toaletowym trzeba ze sobą skleić - w dowolnej konfiguracji.
Próbowałam sklejać je samym klejem (a mam mocny, naprawdę), ale miałam poczucie braku stabilności konstrukcji - stąd dodatkowe użycie taśmy klejącej.
Posklejane rolki ustawiłam na kolorowym papierze i owinęłam je nim ze wszystkich stron, pozostawiając "otwory wejściowe.
Z doświadczenia podpowiem, że warto posmarować klejem "tylną ściankę", tak żeby otwory rolek z drugiego końca mocno przylegały do papieru zewnętrznego - ja tego w pierwszym podejściu nie zrobiłam i po postawieniu konstrukcji załadowanej słodyczami, część słodyczy wypadła mi tyłem i nie można było ich już tak łatwo wyciągnąć.
Gdy ten etap zakończycie, pora nawrzucać słodyczy, czy co tam macie ochotę zapakować do kalendarza adwentowego.
Na koniec należy nakleić bibułę, żeby zamknąć kalendarz. Tutaj też warto posmarować klejem krawędź każdej rolki i docisnąć do nich bibułę. Pozostaje już tylko ponumerować okienka. W zeszłym roku kolejność liczb zachowałam, bo Młodszy jeszcze ze znajomością liczenia jest na bakier i nie chciałam mu w głowie zamieszania robić.
Nie zmienia to faktu, że moje dzieci były w zeszłym roku zachwycone i chyba o to chodzi. Bo tutaj akurat prezentuję moją zeszłoroczną produkcję kalendarza adwentowego. Zanim zacznę zaznaczę tylko, że nie, samodzielnie wykonany kalendarz adwentowy nie wychodzi taniej niż kupiony w sklepie. Chyba, że byle co się do niego wpakuje. Niestety "inwestycja" w słodycze do załadowania kalendarzowej samoróbki z pewnością przekracza koszt zakupu gotowego kalendarza. Ale, jak wspomniałam - dzieciaki doceniają.
Potrzebne będą:
- rolki po papierze toaletowym - po 24 sztuki na dziecko ;-)
- klej
- taśma samoprzylepna (ja korzystałam z washi tape, ale one nie zawsze trzymają tam gdzie trzeba)
- papier dekoracyjny w większej płachcie
- bibuła (gładka, niekarbowana)
- flamaster
Rolki po papierze toaletowym trzeba ze sobą skleić - w dowolnej konfiguracji.
Próbowałam sklejać je samym klejem (a mam mocny, naprawdę), ale miałam poczucie braku stabilności konstrukcji - stąd dodatkowe użycie taśmy klejącej.
Posklejane rolki ustawiłam na kolorowym papierze i owinęłam je nim ze wszystkich stron, pozostawiając "otwory wejściowe.
Z doświadczenia podpowiem, że warto posmarować klejem "tylną ściankę", tak żeby otwory rolek z drugiego końca mocno przylegały do papieru zewnętrznego - ja tego w pierwszym podejściu nie zrobiłam i po postawieniu konstrukcji załadowanej słodyczami, część słodyczy wypadła mi tyłem i nie można było ich już tak łatwo wyciągnąć.
Gdy ten etap zakończycie, pora nawrzucać słodyczy, czy co tam macie ochotę zapakować do kalendarza adwentowego.
Na koniec należy nakleić bibułę, żeby zamknąć kalendarz. Tutaj też warto posmarować klejem krawędź każdej rolki i docisnąć do nich bibułę. Pozostaje już tylko ponumerować okienka. W zeszłym roku kolejność liczb zachowałam, bo Młodszy jeszcze ze znajomością liczenia jest na bakier i nie chciałam mu w głowie zamieszania robić.
Komentarze
Prześlij komentarz