W zasadzie nie jest to i nie będzie blog kulinarny, ale nie mogę nie podać przepisu na nutellową samoróbkę. Każdy, kto się trochę w kuchni babrze ma pewnie swój ulubiony, sprawdzony przepis. Sama kilka internetowych wersji sprawdziłam na moich dzieciach i po stosownych modyfikacjach uzyskałam w pełni satysfakcjonujący mnie produkt.
Składniki:
- 200 g orzechów - dowolnych, co tam jest pod ręką
- 6-8 suszonych, miękkich daktyli (ew. fig, ale trzeba się liczyć z obecnością pesteczek)
- 2-3 kopiate łyżki kakao
- mleko - dowolne
- ew. coś słodzącego, ja dodaję niekiedy syrop z agawy albo klonowy
Na początku w malakserze rozdrabniam orzechy. Nie bawię się jednak w wydobywanie z nich oleju, jak do masła orzechowego. Wystarczy, że zostaną zmielone względnie drobno.
Wtedy dodaję daktyle. Miksuję. Dodaję kakao i kilka łyżek mleka.
Znowu miksuję, aż tak na oko wszystko się w miarę równomiernie wymiesza. To pora na test słodkości - jeżeli masa wydaje mi się za mało słodka, dodaję trochę syropu.
Miksuję, testuję i tak do skutku. Na koniec trzeba uzyskać właściwą konsystencję - musi być ona rzadsza niż docelowa, bo w lodówce (a tam trzeba krem przechowywać) stężeje i kiepsko będzie się rozsmarowywać. Tutaj działam za każdym razem na czuja.
Mleka dolewam po łyżce, aż krem zacznie przypominać konsystencją nieco rzadszą nutellę. Potem do słoika i do lodówki. Świetnie sprawdza się też jako krem do przekładania tortu. Smacznego!
Składniki:
- 200 g orzechów - dowolnych, co tam jest pod ręką
- 6-8 suszonych, miękkich daktyli (ew. fig, ale trzeba się liczyć z obecnością pesteczek)
- 2-3 kopiate łyżki kakao
- mleko - dowolne
- ew. coś słodzącego, ja dodaję niekiedy syrop z agawy albo klonowy
Na początku w malakserze rozdrabniam orzechy. Nie bawię się jednak w wydobywanie z nich oleju, jak do masła orzechowego. Wystarczy, że zostaną zmielone względnie drobno.
Wtedy dodaję daktyle. Miksuję. Dodaję kakao i kilka łyżek mleka.
Znowu miksuję, aż tak na oko wszystko się w miarę równomiernie wymiesza. To pora na test słodkości - jeżeli masa wydaje mi się za mało słodka, dodaję trochę syropu.
Miksuję, testuję i tak do skutku. Na koniec trzeba uzyskać właściwą konsystencję - musi być ona rzadsza niż docelowa, bo w lodówce (a tam trzeba krem przechowywać) stężeje i kiepsko będzie się rozsmarowywać. Tutaj działam za każdym razem na czuja.
Mleka dolewam po łyżce, aż krem zacznie przypominać konsystencją nieco rzadszą nutellę. Potem do słoika i do lodówki. Świetnie sprawdza się też jako krem do przekładania tortu. Smacznego!
Komentarze
Prześlij komentarz