Szykuję się mentalnie do opisu papierowej gwiazdy, która pojawiła się na moim FB, choć podchodzę do tego, jak do jeża, bo dużo zdjęć i wcale nie jestem przekonana, że będzie z nich wystarczająco dużo wynikać, więc muszę zadbać o solidny opis, a to trochę pracy umysłowej wymaga. Wracając jednak do właściwego tematu dzisiejszego wpisu. Skończyło mi się masło do ciała, jeszcze z kupnych zasobów, co jest doskonałą okazją, żeby znów zrobić coś pielęgnacyjnego samodzielnie. Pielęgnacyjnego i w zasadzie jadalnego oczywiście. Składników jest niewiele, a te zapewne macie w domu, szczególnie o tej porze roku: - 1 szklanka oleju kokosowego - 1,5 łyżeczki miodu - kilka kropli olejku pomarańczowego - skórka otarta z pomarańczy (lepiej niewoskowanych) Olej rozpuścić w garnuszku i wmieszać do niego miód (za bardzo to to się na tym etapie nie łączy). Dodać pozostałe składniki. Odstawić, żeby olej z powrotem nieco stężał. Miksować, aż stanie się puszyste. Przełożyć do pudełka. Koni...
Co warto zrobić, mieć, choć raz spróbować, a co odpuścić - przewodnik subiektywny